wtorek, 29 stycznia 2013

Rozdział 2

  Siedziałam zamyślona patrząc przez małe okienko, przez które wdzierały się promienie słoneczne. Patrząc dalej widziałam bielutkie obłoki chmur, które wyglądały niemalże niczym śnieg. Co chwile mijał nas jakiś samolot, a był nawet taki, który leciał z nami równolegle, w tym samym kierunku...jak sądzę. Spojrzałam na Maję, która była zajęta słuchaniem muzyki i rytmicznie potrząsała głową w przód i w tył. Jakieś dziecko zaczęło kopać w moje siedzenie. Ah te Ryanairy, takie małe i ciasne... Nie żebym była jakąś panną wygodnicką, ale odrobiną wolnego miejsca bym nie pogardziła. Postanowiłam się odwrócić do tyłu i kazać mu się uspokoić, ale nie było ono Polakiem. Wcześniej widziałam jak rozmawiało po angielsku chyba ze swoim ...tatą ? No mniejsza o to. Trzeba ułożyć jakieś zdanie. Can you... Why are you... Kurde, zapomniałam jak brzmi słowo `kopać` po angielsku. Może lepiej nie będę się ośmieszać... Z moich rozmyśleń wyrwała mnie mrygająca na czerwono kontrolka, która informowała, że czas zapiąć pasy i przygotować się do lądowania. Od razu wpadłam w podniecenie.
- Maja.. Maja... - Przyjaciółka nie reagowała. - Majka czubie ! - Krzyknęłam i szturchnęłam nią mocno, a ta w szoku zakrztusiła się śliną.
- Ehk.. co chcesz ? - Ledwo wymówiła kaszląc i zdejmując słuchawki.
- Lądujemy !
- No jaja sobie robisz ? Już ? O matko matko... - Mościcka złapała mnie za rękę tak mocno, że zapiszczałam z bólu, a Maj razem ze mną, tylko że ona z podniecenia.

   Nie wspominałam wcześniej, ale ta dziewczyna lubiła męskie sporty. Interesowała się głównie footballem, a ja przez to cierpiałam. Czemu ? Otóż Maja nie miała kanału Eurosport2, a ja tak. Przychodziła do mnie na mecze jej ulubionego klubu Manches... Manchesteru City. Tak, chyba tak się nazywał. Miałam serdecznie dość nawijki o Joe Harcie. Piłkarze wychodzili mi już wszystkimi dziurkami w nosie i nie tylko... Ale za bardzo ją lubię, żeby pozwolić oglądać jej mecze samej. To taka moja przyjaciółka od dziecka. Zabawna historia. Urodziłyśmy się tego samego dnia, w tym samym szpitalu. Nasze mamy leżały na tej samej sali, a wcześniej były sąsiadkami. Można powiedzieć, że znamy się dosłownie od kołyski. Traktujemy się jak siostry. Potrafimy się kłócić jak stare małżeństwo, ale i troszczyć się o siebie jak rodzice o dzieci.
Znamy się jak łyse konie, na wylot. Często przytrafiają nam się takie same rzeczy, prawie zawsze myślimy o tym samym i jesteśmy takie dermatologicznie kompatybilne!
Różnie między nami bywało, kiedy byłyśmy dziećmi nie raz sprzeczałyśmy się o głupoty, nie zawsze się ze sobą przyjaźniłyśmy, ale w końcu jest tak jak jest. Oprócz siebie mamy też inne przyjaciółki (które niezbyt lubią siebie nawzajem). Ale siebie traktujemy inaczej. To jest coś więcej niż znajomość. Nie jestem homo, ale czuję, że jestem z nią związana. Cokolwiek to jest siedzi w nas obydwóch.


- Angelika wstawaj ! -Usłyszałam donośny głos mojej drugiej połówki. Mościcka podniosła się i podała mi torbę, która była w schowku.
- Dziękiiiiiiiiiiiiiii ! - Byłam tak podniecona faktem, że jesteśmy już na miejscu, że piszczałam w miejscu publicznym jak dziecko cieszące się z prezentu.
- Aaaaa Angela - Maja podobnie. Szczeżyła się do mnie niczym głupi do sera.
- Wieeeeeeem ! -Nasza inteligentna dyskusja na wysokim poziomie trwała kilka minut. Poczekałyśmy chwile, aż przejście się oczyści i ruszyłyśmy za ludźmi.

Opóściłyśmy pokład tylnim wyjściem i momentalnie uderzył w nas buch gorącego powietrza. Było chyba z pięćdziesiąt stopni ! Już schodząc ze schodków dostrzegłam, że czeka na nas bus transportujący. Przewiózł nas z `parkingu samolotów` do budynku. Odebrałyśmy bagaże i razem z resztą grupy udałyśmy się do autobusu, który miał nas zawieźć do hotelu. W sumie wypatrzyłam już sobie kilku przystojnych kolegów. Razem z Maj usiadłyśmy na początku, aby bliżej zapoznać się z naszym opiekunem.
Czekałyśmy na niego chwilę, aż kierowca uruchomił silnik. Byłam w szoku, ale coś podkusiło mnie, aby wyjrzeć przez okno. Stał tam nasz potencjalny wychowawca i machał nam na pożegnanie. Tymczasem do autobusu weszła jakaś czarnowłosa gruba baba.
- Dzień dobry młodzieży ! Mam na imię Bożena i będę się wami opiekować przez najbliższe dwa tygodnie. - Przedstawiła się.
- Co ? A gdzie pan .. no ten co nas przywiózł ? - Zapytałam zirytowana.
- Pan Mikołaj ? On miał tylko dostarczyć mi dzieciaki.
Od razu wymieniłam z Mościcką nietęgie spojrzenie. Było widać, że jest w takim samym szoku jak ja. I co teraz ? Co z naszymi drinkami ? Mam nadzieję, że nie będzie tak źle pod tym względem, bo sceneria jest naprawdę niesamowita.

Po czterdziestu minutach dotarłyśmy do pięknego hotelu z dużym basenem. Zakwaterowali nas w pokoju 4-osobowym z łazienką, balkonem i ..z jakimiś dwoma dresiarami.
Na wstępie zmierzyły nas wzrokiem i słyszałam jak mówiły, że z takimi plastikami mieszkać nie będą. No to było chamskie. Na Ibizę jedzie się po to, aby poznać ludzi i się zabawić... Zresztą czy dziewczyna używająca tuszu i błyszczyka jest plastikiem ? Cóż..
Bożena dała nam godzinę czasu do kolacji. Potem mogłyśmy wybierać pomiędzy wyjściem na miasto, a wyjściem do klubu. Oczywiście wybrałyśmy drugą opcję. Po całym roku ciężkiej harówy w ostatniej klasie gimbazy coś nam się od życia należy. Tymczasem siedziałyśmy w pokoju i rozpakowywałyśmy swoje rzeczy.

Nie będę zgrywać fochatej panienki. Podeszłam do jednej, która miała na sobie czarny emo-makeup, czarne natapirowane włosy i granatowy dres zasłaniający zbędne kilogramy.
- Cześć, jestem Angelika. Fajnie, że będziemy razem mieszkać. - Uśmiechnęłam się do niej i podałam jej prawą rękę.
- Iza.. Taa. - Powiedziała nie wykazując entuzjazmu, a ja podeszłam do drugiej, dziewczyny z krótkimi blond włosami obciętymi `na jeżyka`, ubranej w biały dres adidasa.
- Angelika. - Ponownie się uśmiechnęłam i wyciągnęłam rękę.
- Milena jestem.  A co ty taka niewyżyta ? - Powiedziała z pogardą w głosie.
- Co proszę ?
- No to co słyszałaś laska. Uśmiechasz się do wszystkich jakbyś za dużo zioła wyjarała.
- Uważaj na słowa. To moja przyjaciółka. -Podniosła się oburzona Majka i natychmiast stanęła obok mnie.
- Stul pysk tapeciaro ! - Odezwała się Iza.
- Grozisz mi grubasko ?!
Dziewczyny podeszły do siebie i zaczeły się szarpać. Chciałam pomóc Mai, ale oberwałam w twarz i upadłam na łóżko. Pomyślałam, że tego już dość i żadne pierdzielone emo nie będzie mi mówić co mam robić. Wstałam i rzuciłam się z pazurami na tą drugą. Incydent przerwało nam czyjeś pukanie do drzwi.
Krzyknęłam `KONIEC TEGO` i poszłam otworzyć. Moim oczom ukazała się piękna szatynka z odrobiną piegów, ubrana w letnią białą sukienkę.
- Cześć, jestem Daria. Chodzę po pokojach i poznaję ludzi. - Przedstawiła się. Pomyślałam, że wreszcie jakaś normalna osoba.
- Angela. Idziecie z nami do klubu wieczorem ? -Zapytałam uprzejmie.
- No pewnie. Zaraz wam przedstawię Julkę. Ona pewnie jest gdzieś na piętrze wyżej.
Jak powiedziała, tak zrobiła. Szybko się polubiłyśmy. Jak się później okazało one też nie trafiły do pokoju najlepiej. Może się uda nas przesiedlić ! Ale tym zajmiemy się później, bo zaraz będzie kolacja.

Godzinę później.

Moim ostatnim posiłkiem dnia była pizza. Ogólnie było też coś innego, ale nie trafiło w mój gust kulinarny. Teraz stroimy się z dziewczynami na imprezę !
Dobrze, że Iza i Milena gdzieś sobie poszły, bo nie obeszłoby się bez rzucania mięsem. Dobra, nie będę głupia. Postaram im się nie wchodzić w drogę, nie ze względu na to, że się boje.. O nie ! Ale po prostu nie chcę mieć przez jakieś lafiryndy zepsutych wakacji. Muszę przetłumaczyć Mai, bo ona chyba nie będzie się hamować przed kolejną bójką.
Daria właśnie zrobiła mi świetny makijaż, Julka uczesała Maję, a ja pomogłam Julce w doborze stroju. W rezultacie każda z nas wyglądała niebiańsko !
Czas się zbierać. Wyszłyśmy przed hotel, gdzie czekała na nas Bożena z innymi znajomymi z obozu. Było koło godziny 21. Na dworze panował półmrok, ale było tak gorąco, że myślałam, że zaraz zerwę z siebie te ciuchy.
Po drodze do klubu mijałyśmy uśmiechających się do nas przystojnych kolesi. Zagadywali do nas po hiszpańsku, angielsku, niemiecku, a nawet po włosku ! Z tych czterech języków dobrze posługuję się tylko angielskim. Natomiast miłością Darii jest język - niemiecki. Nigdy tego nie pojmę. Po szwabsku będą do mnie gadać w piekle... O ile tam trafię, bo wbrew pozorom jestem grzeczna.
Wreszcie zatrzymaliśmy się pod jakimś dziwnym klubem o nazwie..
- `PACHA`! - Krzyknęła rozbawiona Majka. -Hahahaha ! Ogoliłyście się ?
- Mościcka ! Ty to zawsze dowalisz coś w temacie.. - Pojechałam przyjaciółkę wzrokiem.
To nie były głupie żarty, klub naprawdę nazywał się `Pacha`. Pomijając dziwną nazwę, zabawa była przednia. Podrywało nas kilku kolesi, a mnie nawet taki śmieszny murzyn. Oczywiście każdego spławiałyśmy ! No może poza Julką, którą zainteresował się przystojny Hiszpan i przez całą dyskotekę aż do godziny czwartej nad ranem siedzieli na kanapie, raz po raz całowali się i popijali drinki. Cwaniara ! A co z nami ? Za nami ciągle łaziła Bożena. Nie wiem jakim cudem Julce udało się uciec od wzroku wychowawczyni.


Kiedy wróciłyśmy do hotelu, szybko udałyśmy się do pokoju mając nadzieję, że naszych współlokatorek jeszcze nie ma. Uff ! Pusto ! Szybko wzięłyśmy prysznic i położyłyśmy się na złączonych tapczanach. Chwilę po tym zauważyłyśmy, że do pokoju wchodzą tamte dwie.. Głośno się śmiały, widać, że były ostro narąbane.
Milena poszła się myć, a Iza wskoczyła brudna na łóżko i zaczęła się do nas szczeżyć.
- Cześć ! - Powiedziała z wielkim uśmiechem na ustach.
- Hej.. Bożena nie widziała w jakim stanie wracacie ? - Zapytałam.
- Byłyśmy na mieście, pilnował nas taki młody opiekun. On pozwolił nam na wszystko.

Po chwili z łazienki wyszła Milena, a my nie wdawałyśmy się już w rozmowy z nimi. Grzecznie ułożyłyśmy się przodem do siebie i próbowałyśmy zasnąć. Niestety nie mogłyśmy zmrużyć oczu przez tamte... Cały czas głośno gadały..
- Eej, a wiesz kto mnie dzisiaj zaczepił ? - Zapytała Iza.
- Niee, no gadaj ! - Odpowiedziała ta druga.
- Taki przystojny arab ! - Po tym zdaniu myślałyśmy z Majką, że się posikamy, ale nie przerywając im słuchałyśmy dalej.
- No co ty ! A wiesz kogo ja widziałam ?
- No kogo ?
- Marco Reusa ! Machałam mu i chyba się do mnie uśmiechnął ! - Po tej podsłuchanej wypowiedzi Mościcka spojrzała się na mnie z otwartą buzią. Nasze współlokatorki szybko zasnęły ze zmęczenia i z nadmiaru procentów, a my mogłyśmy sobie po cichu pogadać.
- Angela.. Wiesz o kim one mówiły ?
- Nie mam pojęcia, ale pewnie mnie zaraz oświecisz..
- Marco Reus to jest piłkarz reprezentacji Niemiec !
- Yyy.. A ładny chociaż ?
- Nie wiem.. ja tylko o nim kiedyś tam słyszałam.. Ale zaraz sprawdzę.
Majka wyjęła telefon i wygooglowała Marco. Weszła w grafikę i było tam pełno zdjęć młodego, blond włosego Niemca. W sumie to nie taki zły ten Reus.. A może tylko mi się tak tylko wydawało, bo byłam baaaardzo śpiąca..
- Maja.. Ja już idę..
- Co ? Gdzie ?
- No spać...
- Ahaa, okej, dobranoc...

_______________________________________________________________

No to wreszcie zawitał Marco :)

środa, 23 stycznia 2013

Rozdział 1.

Moja mama obudziła mnie dzisiaj wyjątkowo wcześnie. Zaspana ledwo uniosłam jedną powiekę, a potem drugą... Przede mną stała wielka walizka do której musiałam spakować jeszcze kilka ciuchów.
Od niechcenia wyszłam z łóżka najpierw prawą nogą... Nie jestem przesądna, po prostu lewą nogę miałam w gipsie. Wstałam i spojrzałam w lustro. Zobaczyłam szczupłą dziewczynę o niebieskich oczach. Moje długie, lekko pofalowane i nieogarnięte blond włosy prezentowały się całkiem nieźle...
- Angelika ! Ubrałaś się już ? Wiesz, że za godzinę mamy być u lekarza. -Krzyczała moja rodzicielka.
- Poczekaj chwileczkę !
- Pośpiesz się ! W innym wypadku pojedziesz na kolonie z nogą w gipsie !
Tak, miałam jechać dzisiaj na obóz, a dokładniej na Ibizę. Z geograficznego punktu widzenia to mała Hiszpańska wyspa leżąca na morzu Śródziemnym. Natomiast z mojego punktu widzenia był to raj na ziemi, stolica imprez, drinki z kolorowymi parasolkami, palmy, kokosy, słońce, kąpiele w turkusowym morzu, gorący Hiszpanie.. Mogłabym tak wymieniać godzinami, ale nie miałam na to czasu. Przeczesałam włosy, ubrałam się w krótkie shorty i jakąś za dużą koszulkę i zeszłam na śniadanie.
Moim pierwszym posiłkiem były naleśniki ze szpinakiem, a że za nimi nie przepadałam wyjęłam mleko z lodówki, wyciągnęłam miskę i zrobiłam sobie płatki. W radio akurat leciała moja ulubiona piosenka do której zaczęłam podskakiwać na prawej nodze lekko się kołysząc. Łapiąc ostatnią garść miodowych płatków poleciałam do czerwonego auta mojej mamy które trąbiło już od kilku minut.
    U lekarza wszystko przebiegło po mojej myśli. Doktor wreszcie zdjął mi gips, z czego byłam bardzo zadowolona. Ale zakazał uprawiania intensywnego sportu przez trzy miesiące w innym przypadku kontuzja może powrócić. Byłam troszkę wkurzona, bo przecież jadę na IBIZĘ ! Ale co tam i tak się mama nie dowie co będę robić, więc mój cel zostania królową parkietu nadal aktualny. Ale nie mogę przesadzać, bo właśnie przez mój kochany taniec miałam to białe, sztywne na nodze.
  Wróciłam do domu, chwyciłam za mój iPhone Apple i zadzwoniłam do przyjaciółki:
- Spakowana ?! - Wrzasnęłam jej do słuchawki z wielkim entuzjazmem.
- Hmm.. Nie całkiem.. Zastanawiam się w których butach mam jechać i dlatego mam dylemat które spakować... -Powiedziała Maja.
- A co masz do wyboru ?
- No bo mam dwie pary... Te takie czarne wysokie..
- A te drugie ?
- No i mam jeszcze sandały..
- Na koturnie ?
- Tak.. A co ty taka dzisiaj ?.. Brzmisz jakbyś nie wzięła leków na ADHD. - Powiedziała z ironią, ale ja nie miałam najmniejszej ochoty odgrywać się jej w żaden sposób, zwłaszcza dzisiaj.
- Będę po ciebie za dwie godziny. -Oznajmiłam i rozłączyłam się.

    Co prawda samolot miałyśmy dopiero po południu, ale musiałyśmy dojechać najpierw do Warszawy na lotnisko... Dobrze, że mój tata jest tak dobroduszny, że wyszedł z inicjatywą podwiezienia nas. Chociaż ja myślę, że miał w tym swój interes, jakim było pozbycie się na dwa tygodnie szesnastoletniego problemu. Beze mnie w domu wiało nudą i ogólnie było drętwo. Co prawda mam jeszcze brata, ale jest moim totalnym przeciwieństwem. To ja zawsze byłam ta niedobra i upierdliwa.
Spojrzałam na zegarek i postanowiłam się szykować do wyjazdu. Zapakowałam szczoteczkę do walizki i piżamę, której oczywiście zapomniałabym wziąć.
Poszłam do toalety i założyłam na siebie białą koszulkę bez ramiączek, jeansowe spodenki z wysokim stanem i wysokie koturny, włosy pozostawiłam rozpuszczone.  Do tego lekko przypudrowałam nosek i pociągnęłam rzęsy tuszem. Wyglądałam naprawdę niesamowicie. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia i puściłam oczko. Nie chciałam tylko wyglądać zbyt wyzywająco. Nie trawię lasek, które na siłe chcą zaimponować chłopakom odkrywając wszystko co powinno być zakryte. Nigdy nie miałam chłopaka i na razie mi się do niczego nie śpieszy.. Jestem samowystarczalna. Wolę spełniać się jako tancerka i początkująca aktorka. Nie mam czasu na bzdury.
Ale koniec tego myślenia. Szkoła się skończyła, mamy przecież wakacje.
Wzięłam swoją brązową torebkę i założyłam na głowę oldschoolowe okulary. Pożegnałam się z mamą i braciszkiem i wsiadłam wraz z tatą do jego granatowego Audi.

Najpierw pojechaliśmy po moją przyjaciółkę. Czekaliśmy na nią chyba dobre 20 minut, aż złapała mnie zamuła. Patrzyłam przez okno niczym cyborg. Tata prawił mi kazanie, żebym przypadkiem nie spożywała alkoholu i coś tam jeszcze gadał, ale nie za bardzo słuchałam..
Nagle moim oczom ukazała się piękna, brązowowłosa wysoka dziewczyna o smukłej sylwetce i hipnotyzującym spojrzeniu. Była ubrana w krótkie spodenki z wysokim stanem, beżową koszulkę i sandały na koturnie. Wybiegłam z samochodu i niczym galopująca sarna pognałam do niej i zawiesiłam jej się na szyi. Ostatni raz widziałyśmy się wczoraj, ale jesteśmy dla siebie prawie niczym siostry i świetnie czujemy się przebywając ze sobą 24 h na dobę.
- Heej, osłupiałam na twój widok. -Powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej.
- A ja oniemiałam na twój. -Odwzajemniła mój uśmiech.
Popatrzyłyśmy na siebie i wybuchłyśmy śmiechem, ponieważ byłyśmy ubranie niemal identycznie.
- Tak nie mogę się doczekać ! Majka ! Czujesz, że dzisiaj w nocy już będziemy popijać drinki pod palmami ?! -Wydarłam jej się do ucha, co najwyraźniej usłyszał mój tata.
- Oj nie byłbym takie pewien co do tych drinków. Ja sobie porozmawiam z waszym opiekunem, żeby miał na was szczególnie oko. -Powiedział stanowczo, ale wiedziałam, że na pewno tego nie zrobi.
Mój tata spakował walizkę Majki, która razem z moją ledwo mieściła się w bagażniku. Wsiadłyśmy obydwie na tylne siedzenie i co chwile posyłałyśmy do siebie zadziorne uśmieszki.

Podróż na lotnisko trwała prawie dwie godziny. W tym czasie ani trochę nam się nie nudziło. Słuchałyśmy wakacyjnych hitów z rmf max i innych stacji tego typu. Śpiewałyśmy i densiłyśmy do każdego kawałka. W mgnieniu oka znalazłyśmy się pod lotniskiem. Mój tata zostawił auto na parkingu i wszedł z nami do środka.. No tak.. Jakby to było gdyby nie sprawdził, czy oby wokół nas na pewno nie ma żadnego gwałciciela ani terrorysty, a my jesteśmy stuprocentowo bezpieczne.
- Angelika wyluzuj, przecież do samolotu z nami nie wejdzie. -Powiedziała Majka widząc moją naburmuszoną minę.
- Znając jego to nie byłabym wcale taka pewna.. A jak inaczej sprawdzi czy nie ma bomby na pokładzie ? - Zaytałam retorycznie na co obydwie cicho zachichotałyśmy.

Miałyśmy się zebrać na półtorej godziny przed odlotem przy centrum informacji, gdzie zajmie się nami opiekunka. W duchu modliłam się, żeby nie była dość stara ani brzydka.. Takie zawsze są wredne i surowe.
Poszłyśmy do toalety, bo Majce skropiły się emocje. Po drodze mijałyśmy kilka osób naszego pokroju, które jak się domyśliłyśmy też leciały na obóz. Wracając zobaczyłyśmy mojego tatę, który wcinał hamburgera.
- No co córcia, wiesz, że jak się denerwuje to dużo jem. -Powiedział puszczając mi oczko.
- Taaa... a no właśnie, która godzina ? -Zapytałam.
- Już możemy iść na zbiórkę. -Oznajmił z mięsem w ustach.

Zjechaliśmy windą, poszliśmy w lewo, potem znowu w lewo i ... Nie mogłam uwierzyć w to co widzę ! Złapałam przyjaciółkę za rękę, która też była nie mniej podniecona.
Naszym opiekunem miał być młody, przystojny facet ! Brunet, czarne oczy, kolczyk w uchu.. Hmmm.. rozmarzyłam się..
Z tego stanu wyrwała mnie przyjaciółka, która szturchając mnie wskazywała na mojego tatę idącego w kierunku młodego opiekuna.
- Ej, tata ! Gdzie idziesz ?
- No ja mu tylko powiem..
- Poradzę sobie. Nie jestem już dzieckiem, które trzeba traktować jak jajko..
- Ale córcia, na pewno ?
- Kocham cię. -Powiedziałam i wtuliłam się w niego.
- No ja ciebie też. - Uścisnął mnie i Maję, po czym poszedł w stronę wyjścia. Oczywiście widziałam, że zerkał w naszym kierunku jeszcze kilka razy...

Postanowiłyśmy powiadomić czarnowłosego przystojniaka, że już jesteśmy. Podeszłyśmy do niego.
- Dzie-dzień dobry. -Wydukałam.
- Dzień dobry ! -Uśmiechnął się i podał nam rękę. - Wy jesteście moimi podopiecznymi, prawda ? Proszę podajcie nazwiska.
- Angelika Koriat.
- Ja Majka.. yy.. Maja Mościcka.
Chłopak wyjął jakieś dokumenty i wpisał nas na listę. Co chwilę na nas zerkał i widać było, że cieszy się, że będzie miał nas na wychowaniu.
- Dobrze dziewczyny, usiądźcie tam i poczekajcie na mnie chwilę. Niedługo przyjdą inni wasi koledzy z obozu lecący z tego lotniska.

Jak powiedział tak zrobiłyśmy. Grzecznie usiadłyśmy, wyjęłyśmy telefon i zaczęłyśmy robić sobie zdjęcia. Po kilku minutach dąłączyli do nas inni obozowicze i wszyscy razem udaliśmy się na odprawę. Nie zajęło nam to dużo czasu. Pokazałyśmy parę razy paszporty, przeszłyśmy przez bramki i czekałyśmy na numer odlotu.
- Szybciej, szybciej, szybciej.. -Mówiła moja zniecierpliwiona przyjaciółka.
- Majka, wszystko w swoim czasie. -Powiedziałam dziwnie spokojnym jak na mnie tonem.
Nagle w tle rozległ się komunikat:
UWAGA , PASAŻEROWIE LOTU 5894 MOGĄ UDAĆ SIĘ DO WYJŚCIA.

Spojrzałam na koleżankę, która omal nie podskoczyła do góry ze szczęścia. Zawołał nas opiekun i ustawiliśmy się w kolejce. Ostatnie pokazywanie dokumentu również przebiegło bez komplikacji. Wyszłyśmy przez duże drzwi razem z innymi ludźmi i oczywiście zrobiłyśmy sobie zdjęcie na tle samolotu.
- Wrzucę na fejsa, wrzucę na fejsa !
- Ogarnij Mościcka, tu nie ma zasięgu. - Uspokajałam koleżankę.

Wsiadłyśmy na pokład, zapięłyśmi pasy i ze zniecierpliwieniem czekałyśmy na start.
Samolot wzbił się ponad chmury. I mam to co chciałam ! Angela i Maja lecą na podbój Ibizy !



____________________________________________________________________

Heej :* Obiecuję, że będę pisać więcej i dokładniej, gdy już będziemy na Ibizie :)
To jest tylko takie krótkie wprowadzenie :)

BOHATEROWIE



Angelika Koriat - Ma szesnaście lat i jest tancerką. Jej cechy charakteru to ambicja, pewność siebie i upór w dążeniu do celu. Nigdy się nie poddaje.


Mario Goetze - Piłkarz reprezentacji Niemiec i Borussi Dortmund.


Maja Mościcka - Rówieśniczka Angeli, a także jej najlepsza przyjaciółka. Interesuje się muzyką i piłką nożną. Jej zaletami są: poczucie humoru i pewność siebie.



Marco Reus - Piłkarz reprezentacji Niemiec i klubowy kolega Mario. Przyjaźnią się też poza Borussią.
 

Mats Hummels - Piłkarz reprezentacji Niemiec i BVB


Na marginesie:
Moje opowiadanie stworzyłam z myślą o moich przyszłych wakacjach, w które to z Majką lecimy na Ibizę :)
Wszystko to oczywiście jest fikcja, ale chciałabym, aby się spełniło.
Mam nadzieję, że będzie wam się podobało ! :*
Czytajcie i komentujcie !