wtorek, 29 stycznia 2013

Rozdział 2

  Siedziałam zamyślona patrząc przez małe okienko, przez które wdzierały się promienie słoneczne. Patrząc dalej widziałam bielutkie obłoki chmur, które wyglądały niemalże niczym śnieg. Co chwile mijał nas jakiś samolot, a był nawet taki, który leciał z nami równolegle, w tym samym kierunku...jak sądzę. Spojrzałam na Maję, która była zajęta słuchaniem muzyki i rytmicznie potrząsała głową w przód i w tył. Jakieś dziecko zaczęło kopać w moje siedzenie. Ah te Ryanairy, takie małe i ciasne... Nie żebym była jakąś panną wygodnicką, ale odrobiną wolnego miejsca bym nie pogardziła. Postanowiłam się odwrócić do tyłu i kazać mu się uspokoić, ale nie było ono Polakiem. Wcześniej widziałam jak rozmawiało po angielsku chyba ze swoim ...tatą ? No mniejsza o to. Trzeba ułożyć jakieś zdanie. Can you... Why are you... Kurde, zapomniałam jak brzmi słowo `kopać` po angielsku. Może lepiej nie będę się ośmieszać... Z moich rozmyśleń wyrwała mnie mrygająca na czerwono kontrolka, która informowała, że czas zapiąć pasy i przygotować się do lądowania. Od razu wpadłam w podniecenie.
- Maja.. Maja... - Przyjaciółka nie reagowała. - Majka czubie ! - Krzyknęłam i szturchnęłam nią mocno, a ta w szoku zakrztusiła się śliną.
- Ehk.. co chcesz ? - Ledwo wymówiła kaszląc i zdejmując słuchawki.
- Lądujemy !
- No jaja sobie robisz ? Już ? O matko matko... - Mościcka złapała mnie za rękę tak mocno, że zapiszczałam z bólu, a Maj razem ze mną, tylko że ona z podniecenia.

   Nie wspominałam wcześniej, ale ta dziewczyna lubiła męskie sporty. Interesowała się głównie footballem, a ja przez to cierpiałam. Czemu ? Otóż Maja nie miała kanału Eurosport2, a ja tak. Przychodziła do mnie na mecze jej ulubionego klubu Manches... Manchesteru City. Tak, chyba tak się nazywał. Miałam serdecznie dość nawijki o Joe Harcie. Piłkarze wychodzili mi już wszystkimi dziurkami w nosie i nie tylko... Ale za bardzo ją lubię, żeby pozwolić oglądać jej mecze samej. To taka moja przyjaciółka od dziecka. Zabawna historia. Urodziłyśmy się tego samego dnia, w tym samym szpitalu. Nasze mamy leżały na tej samej sali, a wcześniej były sąsiadkami. Można powiedzieć, że znamy się dosłownie od kołyski. Traktujemy się jak siostry. Potrafimy się kłócić jak stare małżeństwo, ale i troszczyć się o siebie jak rodzice o dzieci.
Znamy się jak łyse konie, na wylot. Często przytrafiają nam się takie same rzeczy, prawie zawsze myślimy o tym samym i jesteśmy takie dermatologicznie kompatybilne!
Różnie między nami bywało, kiedy byłyśmy dziećmi nie raz sprzeczałyśmy się o głupoty, nie zawsze się ze sobą przyjaźniłyśmy, ale w końcu jest tak jak jest. Oprócz siebie mamy też inne przyjaciółki (które niezbyt lubią siebie nawzajem). Ale siebie traktujemy inaczej. To jest coś więcej niż znajomość. Nie jestem homo, ale czuję, że jestem z nią związana. Cokolwiek to jest siedzi w nas obydwóch.


- Angelika wstawaj ! -Usłyszałam donośny głos mojej drugiej połówki. Mościcka podniosła się i podała mi torbę, która była w schowku.
- Dziękiiiiiiiiiiiiiii ! - Byłam tak podniecona faktem, że jesteśmy już na miejscu, że piszczałam w miejscu publicznym jak dziecko cieszące się z prezentu.
- Aaaaa Angela - Maja podobnie. Szczeżyła się do mnie niczym głupi do sera.
- Wieeeeeeem ! -Nasza inteligentna dyskusja na wysokim poziomie trwała kilka minut. Poczekałyśmy chwile, aż przejście się oczyści i ruszyłyśmy za ludźmi.

Opóściłyśmy pokład tylnim wyjściem i momentalnie uderzył w nas buch gorącego powietrza. Było chyba z pięćdziesiąt stopni ! Już schodząc ze schodków dostrzegłam, że czeka na nas bus transportujący. Przewiózł nas z `parkingu samolotów` do budynku. Odebrałyśmy bagaże i razem z resztą grupy udałyśmy się do autobusu, który miał nas zawieźć do hotelu. W sumie wypatrzyłam już sobie kilku przystojnych kolegów. Razem z Maj usiadłyśmy na początku, aby bliżej zapoznać się z naszym opiekunem.
Czekałyśmy na niego chwilę, aż kierowca uruchomił silnik. Byłam w szoku, ale coś podkusiło mnie, aby wyjrzeć przez okno. Stał tam nasz potencjalny wychowawca i machał nam na pożegnanie. Tymczasem do autobusu weszła jakaś czarnowłosa gruba baba.
- Dzień dobry młodzieży ! Mam na imię Bożena i będę się wami opiekować przez najbliższe dwa tygodnie. - Przedstawiła się.
- Co ? A gdzie pan .. no ten co nas przywiózł ? - Zapytałam zirytowana.
- Pan Mikołaj ? On miał tylko dostarczyć mi dzieciaki.
Od razu wymieniłam z Mościcką nietęgie spojrzenie. Było widać, że jest w takim samym szoku jak ja. I co teraz ? Co z naszymi drinkami ? Mam nadzieję, że nie będzie tak źle pod tym względem, bo sceneria jest naprawdę niesamowita.

Po czterdziestu minutach dotarłyśmy do pięknego hotelu z dużym basenem. Zakwaterowali nas w pokoju 4-osobowym z łazienką, balkonem i ..z jakimiś dwoma dresiarami.
Na wstępie zmierzyły nas wzrokiem i słyszałam jak mówiły, że z takimi plastikami mieszkać nie będą. No to było chamskie. Na Ibizę jedzie się po to, aby poznać ludzi i się zabawić... Zresztą czy dziewczyna używająca tuszu i błyszczyka jest plastikiem ? Cóż..
Bożena dała nam godzinę czasu do kolacji. Potem mogłyśmy wybierać pomiędzy wyjściem na miasto, a wyjściem do klubu. Oczywiście wybrałyśmy drugą opcję. Po całym roku ciężkiej harówy w ostatniej klasie gimbazy coś nam się od życia należy. Tymczasem siedziałyśmy w pokoju i rozpakowywałyśmy swoje rzeczy.

Nie będę zgrywać fochatej panienki. Podeszłam do jednej, która miała na sobie czarny emo-makeup, czarne natapirowane włosy i granatowy dres zasłaniający zbędne kilogramy.
- Cześć, jestem Angelika. Fajnie, że będziemy razem mieszkać. - Uśmiechnęłam się do niej i podałam jej prawą rękę.
- Iza.. Taa. - Powiedziała nie wykazując entuzjazmu, a ja podeszłam do drugiej, dziewczyny z krótkimi blond włosami obciętymi `na jeżyka`, ubranej w biały dres adidasa.
- Angelika. - Ponownie się uśmiechnęłam i wyciągnęłam rękę.
- Milena jestem.  A co ty taka niewyżyta ? - Powiedziała z pogardą w głosie.
- Co proszę ?
- No to co słyszałaś laska. Uśmiechasz się do wszystkich jakbyś za dużo zioła wyjarała.
- Uważaj na słowa. To moja przyjaciółka. -Podniosła się oburzona Majka i natychmiast stanęła obok mnie.
- Stul pysk tapeciaro ! - Odezwała się Iza.
- Grozisz mi grubasko ?!
Dziewczyny podeszły do siebie i zaczeły się szarpać. Chciałam pomóc Mai, ale oberwałam w twarz i upadłam na łóżko. Pomyślałam, że tego już dość i żadne pierdzielone emo nie będzie mi mówić co mam robić. Wstałam i rzuciłam się z pazurami na tą drugą. Incydent przerwało nam czyjeś pukanie do drzwi.
Krzyknęłam `KONIEC TEGO` i poszłam otworzyć. Moim oczom ukazała się piękna szatynka z odrobiną piegów, ubrana w letnią białą sukienkę.
- Cześć, jestem Daria. Chodzę po pokojach i poznaję ludzi. - Przedstawiła się. Pomyślałam, że wreszcie jakaś normalna osoba.
- Angela. Idziecie z nami do klubu wieczorem ? -Zapytałam uprzejmie.
- No pewnie. Zaraz wam przedstawię Julkę. Ona pewnie jest gdzieś na piętrze wyżej.
Jak powiedziała, tak zrobiła. Szybko się polubiłyśmy. Jak się później okazało one też nie trafiły do pokoju najlepiej. Może się uda nas przesiedlić ! Ale tym zajmiemy się później, bo zaraz będzie kolacja.

Godzinę później.

Moim ostatnim posiłkiem dnia była pizza. Ogólnie było też coś innego, ale nie trafiło w mój gust kulinarny. Teraz stroimy się z dziewczynami na imprezę !
Dobrze, że Iza i Milena gdzieś sobie poszły, bo nie obeszłoby się bez rzucania mięsem. Dobra, nie będę głupia. Postaram im się nie wchodzić w drogę, nie ze względu na to, że się boje.. O nie ! Ale po prostu nie chcę mieć przez jakieś lafiryndy zepsutych wakacji. Muszę przetłumaczyć Mai, bo ona chyba nie będzie się hamować przed kolejną bójką.
Daria właśnie zrobiła mi świetny makijaż, Julka uczesała Maję, a ja pomogłam Julce w doborze stroju. W rezultacie każda z nas wyglądała niebiańsko !
Czas się zbierać. Wyszłyśmy przed hotel, gdzie czekała na nas Bożena z innymi znajomymi z obozu. Było koło godziny 21. Na dworze panował półmrok, ale było tak gorąco, że myślałam, że zaraz zerwę z siebie te ciuchy.
Po drodze do klubu mijałyśmy uśmiechających się do nas przystojnych kolesi. Zagadywali do nas po hiszpańsku, angielsku, niemiecku, a nawet po włosku ! Z tych czterech języków dobrze posługuję się tylko angielskim. Natomiast miłością Darii jest język - niemiecki. Nigdy tego nie pojmę. Po szwabsku będą do mnie gadać w piekle... O ile tam trafię, bo wbrew pozorom jestem grzeczna.
Wreszcie zatrzymaliśmy się pod jakimś dziwnym klubem o nazwie..
- `PACHA`! - Krzyknęła rozbawiona Majka. -Hahahaha ! Ogoliłyście się ?
- Mościcka ! Ty to zawsze dowalisz coś w temacie.. - Pojechałam przyjaciółkę wzrokiem.
To nie były głupie żarty, klub naprawdę nazywał się `Pacha`. Pomijając dziwną nazwę, zabawa była przednia. Podrywało nas kilku kolesi, a mnie nawet taki śmieszny murzyn. Oczywiście każdego spławiałyśmy ! No może poza Julką, którą zainteresował się przystojny Hiszpan i przez całą dyskotekę aż do godziny czwartej nad ranem siedzieli na kanapie, raz po raz całowali się i popijali drinki. Cwaniara ! A co z nami ? Za nami ciągle łaziła Bożena. Nie wiem jakim cudem Julce udało się uciec od wzroku wychowawczyni.


Kiedy wróciłyśmy do hotelu, szybko udałyśmy się do pokoju mając nadzieję, że naszych współlokatorek jeszcze nie ma. Uff ! Pusto ! Szybko wzięłyśmy prysznic i położyłyśmy się na złączonych tapczanach. Chwilę po tym zauważyłyśmy, że do pokoju wchodzą tamte dwie.. Głośno się śmiały, widać, że były ostro narąbane.
Milena poszła się myć, a Iza wskoczyła brudna na łóżko i zaczęła się do nas szczeżyć.
- Cześć ! - Powiedziała z wielkim uśmiechem na ustach.
- Hej.. Bożena nie widziała w jakim stanie wracacie ? - Zapytałam.
- Byłyśmy na mieście, pilnował nas taki młody opiekun. On pozwolił nam na wszystko.

Po chwili z łazienki wyszła Milena, a my nie wdawałyśmy się już w rozmowy z nimi. Grzecznie ułożyłyśmy się przodem do siebie i próbowałyśmy zasnąć. Niestety nie mogłyśmy zmrużyć oczu przez tamte... Cały czas głośno gadały..
- Eej, a wiesz kto mnie dzisiaj zaczepił ? - Zapytała Iza.
- Niee, no gadaj ! - Odpowiedziała ta druga.
- Taki przystojny arab ! - Po tym zdaniu myślałyśmy z Majką, że się posikamy, ale nie przerywając im słuchałyśmy dalej.
- No co ty ! A wiesz kogo ja widziałam ?
- No kogo ?
- Marco Reusa ! Machałam mu i chyba się do mnie uśmiechnął ! - Po tej podsłuchanej wypowiedzi Mościcka spojrzała się na mnie z otwartą buzią. Nasze współlokatorki szybko zasnęły ze zmęczenia i z nadmiaru procentów, a my mogłyśmy sobie po cichu pogadać.
- Angela.. Wiesz o kim one mówiły ?
- Nie mam pojęcia, ale pewnie mnie zaraz oświecisz..
- Marco Reus to jest piłkarz reprezentacji Niemiec !
- Yyy.. A ładny chociaż ?
- Nie wiem.. ja tylko o nim kiedyś tam słyszałam.. Ale zaraz sprawdzę.
Majka wyjęła telefon i wygooglowała Marco. Weszła w grafikę i było tam pełno zdjęć młodego, blond włosego Niemca. W sumie to nie taki zły ten Reus.. A może tylko mi się tak tylko wydawało, bo byłam baaaardzo śpiąca..
- Maja.. Ja już idę..
- Co ? Gdzie ?
- No spać...
- Ahaa, okej, dobranoc...

_______________________________________________________________

No to wreszcie zawitał Marco :)

4 komentarze:

  1. Wyjebane w kosmos !! :D Tzn. Bardzo fajne opowiadanie :D Strasznie mi się podoba. Czekam na kolejny rozdział. Już nie mogę się doczekać pojawienia się piłkarzy tak na dobre :)) Jestem ciekawa co wymyślisz...

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebiste :D kiedy następny ???

    OdpowiedzUsuń