wtorek, 12 marca 2013

Rozdział 5

(Angela)
 Kiedy się obudziłam byłam sama w pokoju. Tak, po Aśce i Milenie nie było śladu, ale gdzie jest moja Mościcka ? Wstałam i wyjrzałam przez okno. Ten sam piękny krajobraz. Wyszłam do łazienki cały czas myśląc o tym co działo się wczoraj. Myślę, że nawet trochę spodobał mi się ten chłopak, ale i tak się nie przyznam.

(Maja)
Rano obudziła mnie ta głupia Aśka. Krzyknęła mi do ucha, że jestem pilnie wzywana do Bożenki. Muszę przyznać, że się przestraszyłam. Wczoraj nieźle wlałam sobie do gardła. Ubrałam spodenki, t-shirt, koturny i zawlekłam się pół przytomna do pokoju naszej opiekunki. Jak kultura nakazuje delikatnie zapukałam do drzwi i po cichutku weszłam do , smoczej jamy na żer’.
- Dzień dobry. Chciała pani ze mną porozmawiać?
- Tak wejdź. Usiądź sobie wygodnie.- pokazała mi swoje łóżko. Z pozoru wydawał się miła, ale to było złudne wrażenie.- Dobrze się wczoraj bawiłaś?
- Tak! Było świetnie. A pani?- ona chyba jednak nie podłapała mojego żartu, bo zaczęła się strasznie na mnie wydzierać
- Co ty sobie gówniaro wyobrażasz! Masz dopiero 16 lat! Spijasz się do nieprzytomności i podrywasz o wiele starszych od siebie mężczyzn!!
- Co!? Skąd pani o tym wie?
- O proszę.- otworzyła swojego laptopa i pokazywała mi zdjęcia moje, Matsa i Marco.
- A to… To są tylko znajomi.
- Mogli ci zrobić krzywdę. Nie zastanowiłaś się nad tym!? Dzisiaj nigdzie nie wyjdziesz..
- Ale jak to!
- Koniec kropka! Ja jestem za ciebie odpowiedzialna! Masz zakaz łażenia po jakiś kol wiek klubach. Dziękuję koniec rozmowy. Możesz już iść do siebie.

Wow! Ale mnie załatwiła. Nie myślałam, że Aśka z Mileną są aż tak podłe. Weszłam do pokoju i zrobiłam kwaśną minę. Usiadłam na fotelu i zastanawiałam się nad tym co będzie dalej. Przecież nie przyjechałam na Ibizę po to , by teraz siedzieć sobie w pokoju!

Angela wyszła z turbanem na głowie i przyglądał mi się. Wyglądała jakby ducha zobaczyła.
- Co się stało??- spytała z troską w głosie
- Mam zakaz wychodzenia ! Rozumiesz!? Ja tego nie przeżyję!- Histeryzowałam.
- Nie martw się. Zostanę z Toba.
- Nie no coś ty. Idź i się baw. Nie zamierzam ci psuć wakacji.
- Oj Mościcka coś ci się w głowie poprzewracało? Nie zostawię cię tu samej.
- Naprawdę? – kiwnęła głową- Jesteś kochana!- Przytuliłam ją mocno
Wszyscy obozowicze poszli się kąpać i opalać, a my jako jedyne na cały hotel siedziałyśmy w pokoju.
- Zatłukę Aśkę i Milenkę jak się tu zjawią! Zrobię to tyli rękoma!
- Majka daj spokój. Mogłaś się tego spodziewać .
- Niby tak, ale to nie znaczy, że mi muszą takie świństwo robić.
- Przestań marudzić i chodź na balkon. Posiedzimy chociaż na świeżym powietrzu.
Wyszłyśmy na balkonik i patrzyłyśmy na śmiejących się pół nagich ludzi. Wychylałyśmy się i zrobiłyśmy konkurs która dalej splunie. Angela zawsze mówiła, że nie umiała tego robić. Ja wychowałam się na podwórku z dwoma chłopakami więc wiem jak to się robi. Odchyliłam się do tyłu i bum. Poleciało, ale nie tam gdzie chciałam. Moja ślina wylądowała na głowie jakiegoś chłopaka. Ten dotknął jej i odwrócił się w naszą stronę.

- Przepraszam! – krzyknęłam i w tamtym momencie wyczaiłyśmy, że oplułam Marco Reusa
Razem z nim był Mats i ten drugi taki od Angeli. Podeszli pod nasz balkon i zaczęliśmy rozmawiać.
- Marco bardzo cię przepraszam. Wejdź na górę jakoś temu zaradzimy.
Chłopaki wspięli się do nas przechodząc przez inne balkony. Muszę przyznać , że sprawnie im to poszło.
- To tak sobie mieszkacie.- rozglądali się po małym pomieszczeniu
- No niestety. U nas nie ma takich luksusów.- odpowiedziała Angela
Złapałam za rękę Marco i poszliśmy do łazienki.
- Dobra. YYYY… Nachyl tu głowę. Będziesz pachniał brzoskwinką, bo tylko o takim zapachu mam szampon.
- Ok. Może być. Ale ty nie musisz..- przerwałam mu.
- Muszę, muszę.. Strasznie mi głupio …
Marco klęczał na kafelkach w łazience. Ja usiadłam na jego plecach okrakiem i myłam mu łepetynę. Wyglądało to dość komicznie. Spłukałam mu głowę i wysuszyłam suszarką. Później wróciliśmy do reszty.
- Nie no stary. Teraz to pachniesz jak panienka!- Chłopaki śmiali się w niebogłosy
- Wcale nie jest tak źle. Z pewnością lepiej niż z melą na głowie.
- Dobra dziewczyny chyba nie będziecie tu siedziały. Prawda??- Mario patrzył na nas z uśmieszkiem na ustach
- Ja mam już dość problemów.
- Majka daj spokój! Jak się wyrwiemy i przyjdziemy przed powrotem grupy to nic się nie stanie!- namawiała mnie Angela
- Nie. Idźcie sami. Ja zostanę. Naprawdę.
- To zróbmy tak. – do rozmowy przyłączył się Mats- Jak będą z tego jakieś problemy to my pogadamy z tą waszą panią.
- Nie ma mowy. Ja się nie zgadzam. Idźcie sami, bo ja zdania i tak nie zmienię.
- Ja mam jeszcze lepszy pomysł. – wtrącił się Marco- Ja zostanę z Mają, a wy idźcie. Może tak być?- spojrzał na mnie
- Było by miło.
- Ok. To my idziemy, a wy zostańcie.
Chłopaki już zeszli i czekali na Angelę. Mario na samym końcu złapał ją i poszli, a ja i Marco zostaliśmy sami.

- Dlaczego ze mną zostałeś?
- Bo szkoda mi się ciebie zrobiło.
- Ej… Nie potrzebuję łaski- szturchnęłam go.
- Ale to nie jest żadna łaska.
- To co robimy?
- A ile mamy czasu?
- Jakieś trzy godziny… Chyba.
- Oprócz was w pokoju mieszka jeszcze ktoś tak?
- No tak. Nie widzisz, że są cztery łóżka?
- A lubisz je?
- Coś ty! To właśnie przez nie teraz muszę tu siedzieć!
- No to masz okazję się odegrać.
Poszedł do łazienki i przyniósł z niej pastę do zębów.
- Co masz zamiar zrobić?
- Zobaczysz skarbie, zobaczysz.

(Angela)

Maja i Marco zostali w pokoju hotelowym, a ja Mario i Mats, czyli dwaj przystojni Niemcy poszliśmy się trochę rozerwać. W sumie to się cieszę, że spotkałam Mario ponownie. Mimo różnicy wieku ewidentnie mu się podobam.
- No więc co lubisz robić Angelo ? - Zapytał czarnowłosy, wyższy kolega.
- Lubię tańczyć. Kocham.
- Dobra jesteś ? - Kontynuował.
- Najlepsza. - Odparłam z pewnością swojej racji. - A ty co lubisz robić ?
- Grać w piłkę.
- Dobry jesteś ?
- Ekhem.. Najlepszy obrońca w Dortmundzie.
- Ooo, serio ? A gdzie jest ten Dortmund ? Czy to nie z tamtąd pochodzi Marco Reus ?

Spojrzałam na nich, a oni zaczęli podejrzanie chichotać.

- Tak można powiedzieć.. - Wtrącił się do rozmowy Mario. - To wspaniały kolega i jeszcze lepszy zawodnik. Można z nim wyprowadzić niezłą akcję.
- No nie mów, że ty też grasz w futbol.. - Stanęłam jak wryta i chyba mi się rozjaśniło co nie co. Czyli ten Mario i Mats to też piłkarze ! O nie, jaka ja jestem głupia.. Cały czas dawali mi tego oznaki, a ja nie zakumałam. Co za idiotka... I co ja mam teraz zrobić..
- Gram. I to codziennie.
- Wy gracie z Marco w tej samej drużynie.. ? - Zapytałam niepewnie.
- No wreszcie zaczaiła ! - Krzyknął Mats. - Hummels jestem. -Podał mi dłoń i przedstawił się oficjalnie.
- Miło mi, Koriat. -Odwzajemniłam jego gest.
- No to może skoro spełniłem swoją misję odtajenia moich danych osobowych to w takim razie zostawię was samych i ruszę na podryw.
Hummels pomacał się po jajkach i ruszył przed siebie. Mario przez chwilę wodził wzrokiem po chodniku, aż w końcu, po chwili rozważań podał mi dłoń.
- Goetze.
- Koriat.
Zrobiło się dziwnie przez chwilę i nie wiedziałam za bardzo co mam mówić.
- Chciałabyś może napić się czegoś ? - Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, a on poszedł po drinki. Udaliśmy się na plażę.
- Słuchaj, nie chcę, żebyś przez to, że jestem jakimś tam piłkarzem światowej klasy i sławy inaczej mnie traktowała.
- Wcale nie zamierzałam. - Powiedziałam cicho sącząc drinka. Kurde, był naprawdę mocny. Miałam wrażenie, że Goetze zaczął się chwalić.
- To dobrze. Traktuj mnie jak normalnego chłopaka, z którym można się śmiać, bawić, czy uprawiać seks.
- Mario.. ja.. - W tym momencie zrobiło mi się słabo i poczułam jak miliony gwiazd latają wokół mojej głowy...


___________________________________________________________________________

Przepraszam was bardzo, że tak długo nic nie pisałam. Miałam ciężkie tygodnie :)
Już się biorę za to regularnie i każdy nowy rozdział pojawiać się będzie w niedzielę !
Obiecuję, że nie zabraknie pikantności i ostrej zabawy ! :*

sobota, 16 lutego 2013

Rozdział 4

Usiadłyśmy z Mają na wysokich krzesłach przy barze i nim się spostrzegłyśmy zaserwowano nam dwa, piękne, kolorowe napoje ze słomką i parasoleczką. W tym świetle o wiele lepiej widziałam. Tym razem zamieniłyśmy się partnerami i usiadł obok mnie chłopiec o zielono-brązowych tęczówkach i ładnych rysach twarzy. Wyglądał na około dziewiętnaście lat. Nie pytałam go o wiek, bo nie chciałam zdradzać mojego.

- Mam nadzieję, że nie ma tu alkoholu. - Zażartowałam.
- Haha, kotku, czemu pytasz ?
- Nie piję za dużo. - Odpowiedziałam, a on uśmiechnął się pod nosem i pogłaskał mnie po policzku.
- Nie martw się, zaopiekuję się tobą...
Miałam pewne obawy, ale zdecydowałam, że w końcu jestem na wakacjach i mogę szaleć ! Głównym problemem była fakt, że wgl nie znałam tego chłopaka... Wydawał się być miły i taki normalny. Wszyscy ostrzegali mnie przed takimi..
Czas leciał, a mnie coraz bardziej kręciło się w głowie. Miałam wypić jednego drinka, a wypiłam chyba z pięć. Majka podobnie, tylko, że ona co chwilę odrywała się od stołu, aby potańczyć. Hmm, ten cały Mats... czy jak mu tam, nawet całkiem pasuje do Mościckiej. Zjawiskowo razem wyglądają. W sumie to też mam ochotę ruszyć na parkiet.
Wstałam i zachwiałam się lekko. Z pomocą ruszył mi nowo poznany kolega, dzięki któremu utrzymałam się na nogach.

- Jesteś kompletnie pijana. - Zaczął się do mnie szczeżyć.
- Wcale nie.. - Zaprzeczyłam, a on uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Masz bardzo słabą głowę, gdybym wiedział to nie pozwoliłbym ci tyle pić.. Może pójdziemy to mojego pokoju hotelowego ? Wytrzeźwiejesz. -Zaproponował Mario.
- Nie wiem czy powinnam..
- Obiecałem, że się tobą zajmę.. - Wyszeptał mi do ucha.
- No dobrze..

Czułam się jakby wszystko wirowało dookoła mnie. Ludzie, światła, muzyka.. Rzeczywiście wolałam się stamtąd wynieść. Po wyjściu z klubu udaliśmy się do ekskluzywnego hotelu. Było przepięknie i panował tam przepych, ale nie zwracałam uwagi na szczegóły. Byłam skoncentrowana na Mario, który usiłował przetransportować mnie do pokoju. Weszliśmy. Standardy kolosalnie różniły się od tych w moim hotelu. Na środku stało olbrzymie łóżko, a nad nim ogromny, kryształowy żyrandol.
Nie poszerzałam horyzontów, chociaż pewnie apartament miał jeszcze wiele atrakcji. Chłopak położył mnie na łóżku, a sam gdzieś wyszedł na chwilę. Rozejrzałam się dookoła, ale powieki same mi się zamykały i odpłynęłam.
Spałam chyba kilka godzin, a gdy się obudziłam byłam już prawie trzeźwa. Niestety to co zobaczyłam przeraziło moją moralność. Ktoś leżał obok mnie i głaskał po ramieniu.

- Co ty robisz ? - Odwróciłam się i ujrzałam półnagiego Mario.
- Czekałem, aż się obudzisz. - Zbliżył się do mnie i zaczął mnie całować.
- Przestań ! - Wydarłam mu się do ucha, po czym odsunęłam się od niego, usiadłam na łóżku i zaczęłam zakładać szpilki.
- Kochanie.. Myślałem, że..
- Przeliczyłeś się .. kochanie. Chciałeś uprawiać seks ? Trzeba było zadzwonić po dziwkę.
- Wiesz, że mnie pociągasz jak się złościsz.. ?
- Człowieku, ja nie powinnam z tobą wczoraj pić ! Mam szesnaście lat..
- Słucham ? Dlaczego mi nie powiedziałaś. - Stanął przede mną i złożył ręcę.
- Bo nie pytałeś.. - Spuściłam wzrok.
- No pięknie.. Z kim tu przyjechałaś ?
- Jestem na obozie.
Uklęknął przede mną i wziął moje dłonie w swoje.
- Przepraszam cię, nie wiedziałem.. Mogę coś dla ciebie zrobić w rekompensacie ?
- Możesz mi zrobić herbaty. Która godzina ?
- Za piętnaście minut będzie pierwsza. Nie spałaś tak długo jak ci się wydawało. Dam ci tabletkę na kaca...
- Dobrze, tylko się pośpiesz, muszę znaleźć Majkę.
Chłopak zadzwonił do Hotel Room Service i złożył zamówienie. W przeciągu minuty usłyszeliśmy dźwięk dzwonka. Szybka ta obsługa..
- Czy Majka też ma szesnaście lat ? - Zapytał z lekkim niepokojem w głosie.
- Tak, a czemu pytasz ?
- Muszę zadzwonić do Hummelsa.
- Kto to jest Hum.. les ?
- Czyli ty naprawdę nie wiesz.. - Uśmiechnął się sam do siebie.
- Czego nie wiem ? - Wzięłam tabletkę i popiłam zieloną herbatą. Wcale mi nie było wtedy do śmiechu.
- Nieważne, przygotowałem dla ciebie kąpiel w wannie.
- Dzięki... - Podał mi ręcznik i zaprowadził do łazienki.
Co za dziwny dzień, znaczy noc.. Kto by pomyślał, że spędzę ją z jakimś kolesiem.. Jak myślę o tym co mogło się stać, gdybym mu nie powiedziała ile mam lat to przechodzą mnie dreszcze. Mam nadzieję, że Majce nic się nie stało.. Ale fajne te mydełka hotelowe.. Ten chłopak musi być naprawdę bogaty. Co ja tu robię..

Cały czas nurtują mnie te myśli. Spojrzałam na siebie w lustro i o dziwo aż tak strasznie nie wyglądałam. Wytarłam się ręcznikiem i założyłam tą samą sukienkę.
- Marioooo ! - Wydarłam się w niebo głosy, a chłopak momentalnie wparował przestraszony to toalety.
- Co się dzieje ?
- Masz suszarkę ?
- Ale mi stracha napędziłaś.. Nie mam, ale nie przejmuj się. Podmuchamy ! - Uśmiechnął się do mnie.
- Słuchaj..
- No okej, zaraz coś znajdę..
- Nie o to chodzi.. Ile ty właściwie masz lat ?
- Nie powiem ci, bo nie będziesz chciała się ze mną zadawać... - Puścił mi oczko.
- Powiedz, powiedz, powiedz. - Łaziłam za nim po apartamencie, aż w końcu znalazł małą suszarkę.
- Jestem starszy od ciebie.
- No nietrudno mi się domyśleć.. Ale wolałabym znać liczbę.
- A jak ci powiem to przestaniesz za mną chodzić ?
- Obiecuję !
- 21.
- Serio? Myślałam, że więcej... - Zatrzymałam się, a on poszedł do toalety.
- Angela…- Mario trzymał w ręku damską bieliznę
- Aaa.. Sorry.. Ale chyba nie sądzisz, że założyłabym po kąpieli majtki, które wcześniej już miałam na sobie.. Już je biorę…- Zrobiło mi się naprawdę głupio.
- Czyli ty jesteś teraz bez…yy.. Bez niczego pod sukienką ? – Spojrzał przenikliwie na mój skąpy strój. – Może pożyczyć ci moje bokserki ? – Zrobił cwaniacką minę.
- Nie, dzięki. - Zlustrował mnie od góry do dołu i uśmiechnął się szeroko. - No dobra, a masz jakieś nieużywane ?
- Coś się znajdzie.

(MAJA)
Siedziałam sama przy barze i dopijałam resztki 6- tego drinka. Mats właśnie wyszedł z toalety i zmierzał w moją stronę. Nagle jakiś koleś złapał go za rękę. Zaraz za raz przecież to jest ten.. no ten cały Marco… Rozmawiali ze sobą jakby się znali od lat. Mats poklepał blondyna po ramieniu i wskazał mu mnie. Wstałam i chciałam do nich podejść niestety procenty za bardzo uderzyły mi do głowy. Zachwiałam się lekko i upadłam na jakiegoś gościa. Podniosłam głowę i zauważyłam, że Milena i Aśka zarywają do Matsa i tego drugiego. Śmiałam się pod nosem przyglądając się ich nieudanym próbom podrywu. Gdy złapałam równowagę i podążałam ku nim usłyszałam urywki ich rozmowy. Napierdzielały rzeczy od rzeczy. Chyba do końca nie znały języka.

- Marco to jest Maja, Maja to jest Marco. Poznajcie się.
Rozłożyłam szeroko ramiona, przytuliłam się do niego i krzyknęłam mu prosto do ucha.
- MAAAARCOOOO REEEUUUSSS !!!! Ja zawsze chciałam cię poznać !!!
Mina Matsa była bezcenna. Spoglądał na mnie z szeroko rozdziawioną buzią. Widocznie nie mógł uwierzyć w to, że tak dobrze znam piłkarzy.

- To ty go poznajesz?- A ty nie!? Przecież to jest piłkarz Reprezentacji Niemiec ! Jak takich rzeczy można nie wiedzieć!?
Zaczęłam z nimi rozmawiać, ale nie bardzo byłam w stanie i gadałam trzy po trzy. Tak czy tak z pewnością nie kaleczyłam języka tak jak moje współlokatorki. Brunet patrzył w ich stronę i ostro je obgadywał, a one śmiały się tylko i mu przytakiwały. Głupie idiotki. Wydaje im się, że są super i wszystko im wolno. Nie tędy droga dziewczęta.

Chłopaki złapali mnie pod boki i wyprowadzili z klubu. Milena i Aśka krzyczały coś w moją stronę, że o wszystkim dowie się Bożenka i wylecę z obozu. Nie przejmowałam się tym. Zatrzymaliśmy się na chwilę. Mats musiał zawiązać sobie buta, a Marco chciał dać mi chwilę swobody. Niestety nie był to dobry pomysł. Na chodniku, po którym człapaliśmy nie było jednej kostki. Pech chciał, że to ja się tam wpierdzieliłam. Złamał mi się obcas i niefortunnie wpadłam w krzaki. Były bardzo kłujące. Gdy chłopaki próbowali mnie z tam tąd wyciągnąć moja sukienka zahaczyła się o kolec krzoka i podarła mi się cała. Do hotelu miałam dojść prawie naga i bez butów. Na szczęście byli na tyle mili, że jeden niósł mi buty, a Reus pożyczył mi swoją koszulę. Byliśmy już blisko miejsca, w którym podobno była Angela.

Weszliśmy już do hotelu i poszliśmy w stronę windy. Zapakowaliśmy się do niej i pojechaliśmy na ostatnie piętro budynku. Mast wyszedł i popędził do drzwi znajdujących się po lewej stronie, a ja i Marco jeździliśmy w te i powrotem. Przy setnym razie wsiadł do nas Boj hotelowy z walizkami jakiejś kobity.

- Dobrze się państwo bawią?!- Patrzył na nas jak na idiotów.
- Zajebiście! I w górę.. JUPI !!- cieszyłam się jak małe dziecko
- Czy to pańska dziewczyna?! – Spytał spoglądając w stronę Marco
- Nie. Tylko koleżanka.-
Zawiesiłam mu ręce na szyi i pocałowałam w policzek.
- Proszę opuścić i windę i hotel, bo zaraz wezwę policję.
- Dobra koleś! Wyluzuj trochę! Chodź Maja. Idziemy. Poczekamy na nich na plaży.
Marco złapał mnie za rękę i wyszliśmy. Udaliśmy się na plażę. Położyłam się na leżaku i momentalnie zasnęłam. Reus usiadł obok mnie i położył głowę na moim brzuchu. Gadał coś pod nosem, ale ja już tego nie słyszałam. Byłam tak pijana, że nie wiedziałam co się ze mną dzieję. I nagle obudził mnie krzyk. Gdy otworzyłam oczy stała nade mną Angela i Mario.

(ANGELA)

Było koło godziny drugiej, kiedy Mats zaprowadził nas na plażę. Ku mojemu zdziwieniu leżała tam Maja i ten .. ten taki piłkarz, o którym mówiły nasze współlokatorki. Tak słodko razem wyglądali, że aż oniemiałam.
Musiałam ją obudzić, ponieważ niedługo miałyśmy wrócić do hotelu. Ale jazda...

- Maja, wstawaj. - Szturchnęłam ją, ale zamiast niej obudził się Marco.
- Co się dzieje ? - Zapytał zdezorientowany blondyn.
- Dobry wieczór. Mogę zrobić sobie z panem zdjęcie ? - Podniecona zapytałam piłkarza.
- Oczywiście. - Wstał i za pozował do obiektywu (telefon).

Kiedy spojrzałam na Mario, zobaczyłam jego zdezorientowaną minę. On chyba też jest zszokowany, że spotkał Reusa. Swoją drogą całkiem w porządku ten chłopak. Pierwsze wrażenie było denne, ale potem naprostował sytuację. Wzięłam półprzytomną Maję pod pachę i zaczęłyśmy wędrować w kierunku naszego hotelu.

- Czekaj. - Zatrzymał mnie Mario. - Może spotkalibyśmy się tutaj jutro ?
- Przykro mi, ale jutro jedziemy na zwiedzanie centrum Ibizy.
- A to może pojutrze ? Muszę cię jeszcze kiedyś zobaczyć... - Złapał mnie za rękę.
- Być może... - Spojrzałam na niego zalotnie i ruszyłam przed siebie.

Nasz powrót trwał bardzo długo. Musiałam targać Majkę, podnosić ją kiedy upadała i pilnować, żeby nie odwalała głupot. Po przyjściu musiałyśmy się stawić Bożenie. Poszłam sama oświadczyć, że wszystkie wróciłyśmy i mamy się bardzo dobrze. Ku mojemu zdziwieniu nasza opiekunka nie chciała tego sprawdzać, ale powiedziała, że jutro rano musi pogadać z moją przyjaciółką. Mościcka powoli dochodziła do siebie, ale widać po niej, że do trzeźwości jeszcze długa droga. Aśka i Milena gapiły się na nas i szeptały coś do siebie pod nosem.

- Angela, dlaczego masz męskie majtki na sobie ? - Zapytała z przerażeniem Majka, kiedy przebierałam się w piżamę.
- Długa historia..
- Okej.. ale powiedz mi tylko cz ty i ten Mario ?
- Niee.. Nie, spokojnie. Ale mało zabrakło.
- Co zamierzasz z tym zrobić ?
- Z czym ?
- No z nim..
- Nic. On jest pięć lat od nas starszy, a w dodatku ma tyle kasy ile mi się nawet nie śniło. Zupełnie inna bajka.
- Skąd wiesz o jego pieniądzach ?
- Byłam w jego apartamencie. I wiesz co ? Nasz pokój hotelowy przy tamtym to Kambodża.
- Ale widziałam jak na ciebie patrzył.. - Uśmiechnęła się, a ja rzuciłam w nią poduszką.
- Przestań ! Ty lepiej mów co u ciebie i u tego piłkarza...Marco.
- A daj spokój, mało co pamiętam. Ale fajny jest. Muszę go jeszcze kiedyś zobaczyć.
- Jakie dziwki. - Wtrąciła się Milena. - Lecicie tylko na kasę, blachary ?
- Odwal się i lepiej zajmij się sobą. - Powiedziałam stanowczo.
- Zobaczymy czy jutro gdzieś wyjdziecie.. - Powiedziała cwaniacko Aśka.
- Co ? O co ci chodzi ? - Zapytała Maja.
- Przekonacie się..

Przyznam, że trochę przesadziłyśmy, ale bez przesady... Mówiły to takim głosem, że aż się zaczęłam bać.
I jak one mają prawo nas obrażać ? Mogłyśmy się zaprzyjaźnić, być dla siebie miłe, pożyczać ciuchy, w nocy robić pidżama party... Ale nie. Zresztą ich problem jeśli nie chcą z nami trzymać to łaski bez.
Dobraaa, idę spać...


____________________________________________________________________

Ten rozdział pisała ze mną moja przyjaciółka Maja Mościcka :)

A tak wg to nową piosenkę obczaiłam ... Taką w temacie :DD
https://www.youtube.com/watch?v=p0DdJnafsdI

czwartek, 7 lutego 2013

Rozdział 3

- Pobudka ! Wstawać dziewczyny ! - Krzyczała i waliła w drzwi Bożena. - Zaraz mamy śniadanie !
Wstałam, odsłoniłam zasłony w oknie i wyszłam na balkon. Było przepięknie.. Z plażowych klubów dochodziła taneczna muzyka, a o morzu już nie wspomnę... Było takie żywe i turkusowe. Wręcz nie mogłam się doczekać kiedy zażyję pierwszej kąpieli ! Celem do zrealizowania w te wakacje (oprócz zostania królową parkietu) było zjaranie się na czekoladkę. Zawsze marzyłam o ciemnej opaleniźnie, a u nas w Polsce lata są... zimne. Raz na jakiś czas zdarzy się gorący dzień, ale to i tak nie dorówna klimatowi hiszpańskiej wyspy.
- Cześć słońce ! - Powiedziała Maja po czym podeszła i pocałowała mnie w policzek. Była już ubrana.. skubana ! Miała na sobie zwiewną kremową sukienkę, a pod spodem miętowy kostium. Wyglądała pięknie, co chwile trzepotała zalotnie swoimi rzęsami pomalowanymi wodoodpornym tuszem. Morska bryza podwiewała jej długie brązowe włosy. A ja ? Ja miałam na sobie białą koszulkę w krówkę i bokserki.
- O ty nikczemna kreaturo... Dlaczego mnie nie obudziłaś wcześniej ?
- Przepraszam, ale tak słodko wyglądałaś podczas snu. Wiesz, że cię kocham ? - Brunetka puściła mi oczko, po czym wzięła do ust listek miętowej gumy do żucia. -Pośpiesz się mała, jestem głodna. A przy okazji, widziałaś mój wisiorek ? Ten taki z serduszkiem ?
- Nie widziałam.. ale jak wpadnie mi w ręce to dam znać.. zaraz będę gotowa.
Pobiegłam do łazienki, wykonałam poranny zabieg pielęgnacyjny, założyłam morelowy kostium kąpielowy, a na niego białą sukienkę z koronki. Przeczesałam blond grzywę i wróciłam do pokoju. Spojrzałam na moje kochane współlokatorki. Spały. Podeszłam do Aśki i nachyliłam się nad nią. Wiedziałam, że ma kaca, ale nie powstrzymało mnie to przed niczym.
- IDZIECIE Z NAMI NA ŚNIADANIE ? - Wydarłam jej się do ucha tak głośno, że aż prawie spadła z tapczanu.
- Niee.. Spadówa... - Wyjękała.
Wymieniłam się z Mają chytrym uśmieszkiem i wyszłyśmy na korytarz. Do naszej dyspozycji była winda i schody. Bez wahania wybrałyśmy to pierwsze. Wsiadłyśmy do 6 - osobowej maszyny i zamiast w dół poszybowałyśmy w górę.
- Ej, Angela, co ty nacisnęłaś ?
- Ja ? Nic. Samo się nacisnęło. Poszerzymy horyzonty. - Powiedziałam uśmiechając się do Mai.
- Spoko, ale jak nas złapie ochrona to twoja wina. - Zażartowała.
Podróżowałyśmy windą jakiś czas w górę i w dół. Wsiadali do nas ludzie z różnych pięter, a my obsługiwałyśmy ich, naciskając przyciski. Wyglądałyśmy pewnie jak dwa wieśniaki, które nigdy wcześniej tym nie jechały. Ale było warto chociażby dla min osób, które jadą na górę, aby coś załatwić, a potem wracają i znowu trafiają na nas.
Po dwudziestu minutach jeżdżenia windą w końcu przyłapał nas hotelowy i kazał wysiąść. Z pokorą udałyśmy się na stołówkę. Przechodziłyśmy obok rozmaitych potraw, ale ostatecznie nałożyłyśmy sobie tosty z dżemem i usiadłyśmy przy stoliku z Darią i Julką.

- Jak się spało księżniczki ? - Zapytała Julka.
- Pewnie dobrze, skoro się tyle spóźniły na śniadanko. - Odpowiedziała jej Daria.
- Wstałyśmy wcześniej, ale byłyśmy zajęte czymś innym. - Powiedziałam, a Mościcka spojrzała na mnie i razem zaczęłyśmy się śmiać.
- Co robiłyście ? - Popatrzyła na nas zaciekawiona Jula.
- No dobra, nie wnikajmy, i tak nam nie powiedzą.. Patrzcie na Bożenę.. - Daria pokazała palcem na naszą wychowawczynie siedzącą przed kilkoma ogromnymi talerzami jedzenia. Wyglądała komicznie.. Jeszcze gdyby ktoś obok niej był, ale nie..
- Ona sama to wszystko zje ? - Zdziwiła się Maja.

Chyba zbyt głośno mówiłyśmy, bo nagle poczułyśmy na sobie przeszywający wzrok Bożeny.
- No co dziewczynki, trzeba popróbować nowych przysmaków. Dieta w wakacje mnie nie obowiązuje.
- Tak. Oczywiście, ma pani rację. - Powiedziałam, a wszystkie przytaknęłyśmy jej z uśmiechem. Muszę przyznać, że zrobiło mi się trochę głupio.. No ale nie ważne.

Po posiłku razem z całą grupą udałam się na cudowną plażę. Po drodzę mijaliśmy okoliczne bary i stragany.. jeśli można to tak nazwać. Czułam na sobie wzrok kilku młodych chłopaków i szczerze mówiąc nawet mi się do zaczyna podobać. Rozbiłyśmy się we cztery niedaleko morza i .. Bożeny, która koniecznie chciała mieć wszystkich na oku. Rozebrałyśmy się szybko i nie czekałyśmy ani chwili, tylko odrazu pobiegłyśmy w strone wody rzucając się na fale. Było konkretnie kompletnie normalnie idealnie!
Ciepła morze, słońce, palmy.. Do nazwania tego miejsca `rajem` zabrakło jeszcze kolorowych drinków i gorących mężczyzn. Pluskałyśmy się i chlapałyśmy, dawałyśmy nury i rzucałyśmy się na `bombę`. W skrócie mówiąc robiłyśmy wszystko co można robić w wodzie. Po kąpieli położyłyśmy się na ręcznikach i nasłoneczniałyśmy nasze mokre ciała.
- Koriat, wstawaj. - Puknęła mnie zbulwersowana Mościcka. - Milena smaruje się twoim olejkiem do opalania.
- Co do cholery ?! - Podniosłam się i wkurzona podeszłam do współlokatorki. Starałam się zachować spokój.
- Przepraszam, ale czemu wzięłaś mój krem z filtrem ?
- Wyluzuj laska, mój się skończył, a Aśka nie ma .. co miałam niby zrobić ?
- No nie wiem.. hmm.. Może zwyczajnie zapytać ? - Spojrzałam na nią i odrazu rzuciła mi się w oczy jeszcze jedna rzecz. - Ej, dlaczego masz na sobie naszyjnik Mai ?
- To nie jest jej naszyjnik.. Mój chłopak dał mi go przed wyjazdem.
- Jasne.. Nie kłam tylko mi go oddaj ! - Krzyknęła stojąca obok mnie Mościcka.
- Wybij sobie z głowy ! To moje !
- Czyżby kleptomania ?! - Zadrwiłam z niej.
Na nasze szczęście naszej `dyskusji` przysłuchiwała się Bożena.
- O co chodzi dziewczynki ?
- No bo one zabrały mi wisiorek, a Angeli krem do opalania i nie chcą oddać !
- To prawda Mileno ?
- Nie ! One kłamią, bo są o nas zazdrosne !
- Słucham ? Niby o co ? - Zapytała Maja.
- Dobra.. Skoro to twój naszyjnik to czemu z tyłu jest wygrawerowany inicjał M.M. ? - Powiedziałam podejrzliwie.
Milena zrobiła sie cała czerwona i po kazaniu ze strony Bożeny zwróciła naszyjnik właścicielce. Niestety z mojego filtru już prawie nic nie zostało. Boże, ile one go zużywają..

Nasz plażing i smażing szybko dobiegł końca. Wybiła godzina obiadowa więc wszyscy musieliśmy wracać do hotelu. Muszę się pochwalić, że poznałam fajnego chłopaka. Fajnego w obiegowym tego słowa znaczeniu... Miał na imię Daniel, należał do naszej grupy na obozie i był Ślązakiem. Tak śmiesznie szprechał po śląsku, że czasem nie szło go w ogóle zrozumieć ! Mai nie przypadł do gustu, ale ja znalazłam z nim wspólny język poprzez pasję. Tak się złożyło, że on też kochał taniec. Zwierzył mi się, że startował do siódmej edycji YCD, ale nie przeszedł. Starałam się go pocieszyć, że ma dopiero siedemnaście lat i następnym razem się uda, ale on jak twierdzi, nie zamierza się znowu poniżyć.

Po obiedzie, którego nie zjadłam dużo, wyszliśmy na basen hotelowy. Dziewczyny się kąpały, a ja leżałam na leżaku obok naszej wychowawczyni. Tym razem wyszło to z mojej inicjatywy, ponieważ miałam w tym swoją misję. Chciałam namówić Bożenę, żeby dała nam trochę więcej swobody dzisiaj w nocy, bo przecież mimo, że mamy  szesnaście lat jesteśmy bardzo odpowiedzialne jak na swój wiek i nie nadużyjemy jej zaufania. Co prawda z początku upierała się przy swojej wersji, czyli nigdy w życiu i za żadne skarby, ale po pewnym czasie rozmowy ze mną postanowiła, że pozwoli nam na odrobinę więcej.

I znowu to co kocham najbardziej ! Szykujemy się na imprezę ! Jeśli chodzi o mnie to zostałam przy białej koronkowej sukience i rozpuszczonych włosach. Założyłam jedynie bieliznę, bo wcześniej byłam w kostiumie, wysokie, beżowe szpilki i lekko się umalowałam. Maja odziała się w niebieską, obcisłą kieckę i czarne szpilki. Julka i Daria też dobrze się prezentowały. Jedna miała na sobie świecący top i szorty, a druga zieloną sukienkę w klasycznym stylu.
Dzięki mnie mogłyśmy same iść do klubu lub na miasto. Miałyśmy jedynie się pilnować, chodzić w czwórkę, wysyłać jej sms-y co godzinę z miejscem pobytu, nie pić, nie palić, nie wchodzić do morza, nie gadać z obcymi i wrócić na 3.30 do hotelu. Oczywiście lista warunków Bożeny była o wiele dłuższa, ale te szczególnie udało mi się zapamiętać, ponieważ powtarzała je chyba z tysiąc razy.

Przechodząc główną, najbardziej obleganą i atrakcyjną ulicą miasta obserwowałyśmy różne bary, knajpki, kluby, paby, restauracje i inne tego typu rzeczy. Ostatecznie zdecydowałyśmy się na klub znajdujący się niemal przy samej plaży. Za naszym wyborem przemówiło m.in. logo klubu, na którym widniał drink z parasoleczką, ale także dobra muzyka i duża scena taneczna. Do klubu wpuszczali od szesnastu lat, więc ja i maja spokojnie mogłyśmy wejść, jednak Julce zabrakło paru miesięcy. Wbrew zasadom rozdzieliłyśmy się i umówiłyśmy, że Julka z Darią pójdą połazić po mieśćie, a potem wszystkie spotkamy się na plaży.
One poszły, a my ustawiłyśmy się w kolejce. W końcu wykupiłyśmy wejściówki i zeszłyśmy po schodach w dół. Ekskluzywny klub w podziemiach kosztował nas prawie po 20 euro, ale było warto. Dobra muzyka, najlepszy dj na Ibizie, neony i kolorowe światła, skórzane kanapy.. Świetnie wpasowałyśmy się w klimat i ruszłyśmy na podbój parkietu. Szybko jednak zmęczyłyśmy się i zajęłyśmy miejsca na kanapie z czerwonej skóry. Właśnie pisałam sms-a do Bożeny, kiedy podeszło do nas dwóch kolesi.
Jeden wysoki, ciemnowłosy, przystojny, dobrze zbudowany, a drugi trochę niższy o jaśniejszych włosach, ale równie przystojny. Tyle udało mi się zobaczyć, bo dookoła panował półmrok i widziałam tylko przebłyski.
- Do you speak English ? - Zapytał brunet.
- Yes. - Odpowiedziałyśmy chórem.
- My name is Mats and this is Mario. -Pokazał na niższego.
- Nice to meet you. I'm Angela.
- I'm Maja.
Uśmiechnęłyśmy się do siebie myśląc pewnie to samo, będzie co wspominać.
- Wanna dance with me ? - Zapytał mnie, nieco arogancko Mats.
- Of course, I love dance !
- Wonderful.
Poszliśmy na scenę, czyli wysoki podest, na którym zatańczyć miało odwagę niewielu. Widziałam, że Mario także porwał Maję. Dj puścił dobry kawałek, było to `Yeah Yeah Yeahs - “Heads Will Roll” A-Trak Remix`. Świetnie ruszało mi się przy tej piosence. Szalałam z przystojnym brunetem ocierając się o niego. Jestem w tym naprawdę niezła. Pobudziłam chyba wszystkie jego zmysły.
Co chwile przyłapywałam na sobie wzrok chłopaka tańczącego z Mają. Swoją drogą oni też niegorzej densili. Nasza czwórka skupiała na sobie uwagę wszystkich pozostałych ludzi w klubie. Niektórzy robili nam zdjęcia, inni kręcili filmiki. Byłam dumna, że mogę tańczyć dla takiej publiczności.
Kiedy utwór się zakończył wszyscy bili nam brawo, a chłopcy w podzięce pocałowali nasze dłonie. Ja się pytam.. skąd się biorą tacy mężczyźni ? Czemu w Polsce takich nie ma ? Chciałyśmy wrócić na kanapy, ale ten niższy złapał mnie za rękę.

- Why are you leaving from us so fast ? Maybe would you like something to drink ?
- Actually yes, please. - Odpowiedziałam z uśmiechem. Wiem, że robię źle, ale w końcu miały być drinki...

Usiadłyśmy z Mają na wysokich krzesłach przy barze i nim się spostrzegłyśmy zaserwowano nam dwa, piękne, kolorowe napoje ze słomką i parasoleczką. W tym świetle o wiele lepiej widziałam. Tym razem zamieniłyśmy się partnerami i usiadł obok mnie chłopiec o zielono-brązowych tęczówkach i ładnych rysach twarzy. Wyglądał na około dziewiętnaście lat. Nie pytałam go o wiek, bo nie chciałam zdradzać mojego.
- I hope this drink is without alcohol. - Zażartowałam.
- Haha, baby.. Why do you ask ? - Zapytał.
- I don't drink too much. - Odpowiedziałam, a on uśmiechnął się pod nosem i pogłaskał mnie po policzku.
- Don't worry. I'll look after you...

_________________________________________________________________

To jeszcze nie koniec naszej klubowej przygody ;) To było dopiero krótkie wprowadzenie do tego, co się ma wydarzyć.
Postaram się dodawać rozdziały częściej, zwłaszcza, że mam ferie i  niedługo będę pisać wspólnie z Mają :)

A i będę za nich pisać po polsku :)
Odwiedzajcie bloga: http://nowa-milosc-w-niemczech.blogspot.com/
Jest świetny !

wtorek, 29 stycznia 2013

Rozdział 2

  Siedziałam zamyślona patrząc przez małe okienko, przez które wdzierały się promienie słoneczne. Patrząc dalej widziałam bielutkie obłoki chmur, które wyglądały niemalże niczym śnieg. Co chwile mijał nas jakiś samolot, a był nawet taki, który leciał z nami równolegle, w tym samym kierunku...jak sądzę. Spojrzałam na Maję, która była zajęta słuchaniem muzyki i rytmicznie potrząsała głową w przód i w tył. Jakieś dziecko zaczęło kopać w moje siedzenie. Ah te Ryanairy, takie małe i ciasne... Nie żebym była jakąś panną wygodnicką, ale odrobiną wolnego miejsca bym nie pogardziła. Postanowiłam się odwrócić do tyłu i kazać mu się uspokoić, ale nie było ono Polakiem. Wcześniej widziałam jak rozmawiało po angielsku chyba ze swoim ...tatą ? No mniejsza o to. Trzeba ułożyć jakieś zdanie. Can you... Why are you... Kurde, zapomniałam jak brzmi słowo `kopać` po angielsku. Może lepiej nie będę się ośmieszać... Z moich rozmyśleń wyrwała mnie mrygająca na czerwono kontrolka, która informowała, że czas zapiąć pasy i przygotować się do lądowania. Od razu wpadłam w podniecenie.
- Maja.. Maja... - Przyjaciółka nie reagowała. - Majka czubie ! - Krzyknęłam i szturchnęłam nią mocno, a ta w szoku zakrztusiła się śliną.
- Ehk.. co chcesz ? - Ledwo wymówiła kaszląc i zdejmując słuchawki.
- Lądujemy !
- No jaja sobie robisz ? Już ? O matko matko... - Mościcka złapała mnie za rękę tak mocno, że zapiszczałam z bólu, a Maj razem ze mną, tylko że ona z podniecenia.

   Nie wspominałam wcześniej, ale ta dziewczyna lubiła męskie sporty. Interesowała się głównie footballem, a ja przez to cierpiałam. Czemu ? Otóż Maja nie miała kanału Eurosport2, a ja tak. Przychodziła do mnie na mecze jej ulubionego klubu Manches... Manchesteru City. Tak, chyba tak się nazywał. Miałam serdecznie dość nawijki o Joe Harcie. Piłkarze wychodzili mi już wszystkimi dziurkami w nosie i nie tylko... Ale za bardzo ją lubię, żeby pozwolić oglądać jej mecze samej. To taka moja przyjaciółka od dziecka. Zabawna historia. Urodziłyśmy się tego samego dnia, w tym samym szpitalu. Nasze mamy leżały na tej samej sali, a wcześniej były sąsiadkami. Można powiedzieć, że znamy się dosłownie od kołyski. Traktujemy się jak siostry. Potrafimy się kłócić jak stare małżeństwo, ale i troszczyć się o siebie jak rodzice o dzieci.
Znamy się jak łyse konie, na wylot. Często przytrafiają nam się takie same rzeczy, prawie zawsze myślimy o tym samym i jesteśmy takie dermatologicznie kompatybilne!
Różnie między nami bywało, kiedy byłyśmy dziećmi nie raz sprzeczałyśmy się o głupoty, nie zawsze się ze sobą przyjaźniłyśmy, ale w końcu jest tak jak jest. Oprócz siebie mamy też inne przyjaciółki (które niezbyt lubią siebie nawzajem). Ale siebie traktujemy inaczej. To jest coś więcej niż znajomość. Nie jestem homo, ale czuję, że jestem z nią związana. Cokolwiek to jest siedzi w nas obydwóch.


- Angelika wstawaj ! -Usłyszałam donośny głos mojej drugiej połówki. Mościcka podniosła się i podała mi torbę, która była w schowku.
- Dziękiiiiiiiiiiiiiii ! - Byłam tak podniecona faktem, że jesteśmy już na miejscu, że piszczałam w miejscu publicznym jak dziecko cieszące się z prezentu.
- Aaaaa Angela - Maja podobnie. Szczeżyła się do mnie niczym głupi do sera.
- Wieeeeeeem ! -Nasza inteligentna dyskusja na wysokim poziomie trwała kilka minut. Poczekałyśmy chwile, aż przejście się oczyści i ruszyłyśmy za ludźmi.

Opóściłyśmy pokład tylnim wyjściem i momentalnie uderzył w nas buch gorącego powietrza. Było chyba z pięćdziesiąt stopni ! Już schodząc ze schodków dostrzegłam, że czeka na nas bus transportujący. Przewiózł nas z `parkingu samolotów` do budynku. Odebrałyśmy bagaże i razem z resztą grupy udałyśmy się do autobusu, który miał nas zawieźć do hotelu. W sumie wypatrzyłam już sobie kilku przystojnych kolegów. Razem z Maj usiadłyśmy na początku, aby bliżej zapoznać się z naszym opiekunem.
Czekałyśmy na niego chwilę, aż kierowca uruchomił silnik. Byłam w szoku, ale coś podkusiło mnie, aby wyjrzeć przez okno. Stał tam nasz potencjalny wychowawca i machał nam na pożegnanie. Tymczasem do autobusu weszła jakaś czarnowłosa gruba baba.
- Dzień dobry młodzieży ! Mam na imię Bożena i będę się wami opiekować przez najbliższe dwa tygodnie. - Przedstawiła się.
- Co ? A gdzie pan .. no ten co nas przywiózł ? - Zapytałam zirytowana.
- Pan Mikołaj ? On miał tylko dostarczyć mi dzieciaki.
Od razu wymieniłam z Mościcką nietęgie spojrzenie. Było widać, że jest w takim samym szoku jak ja. I co teraz ? Co z naszymi drinkami ? Mam nadzieję, że nie będzie tak źle pod tym względem, bo sceneria jest naprawdę niesamowita.

Po czterdziestu minutach dotarłyśmy do pięknego hotelu z dużym basenem. Zakwaterowali nas w pokoju 4-osobowym z łazienką, balkonem i ..z jakimiś dwoma dresiarami.
Na wstępie zmierzyły nas wzrokiem i słyszałam jak mówiły, że z takimi plastikami mieszkać nie będą. No to było chamskie. Na Ibizę jedzie się po to, aby poznać ludzi i się zabawić... Zresztą czy dziewczyna używająca tuszu i błyszczyka jest plastikiem ? Cóż..
Bożena dała nam godzinę czasu do kolacji. Potem mogłyśmy wybierać pomiędzy wyjściem na miasto, a wyjściem do klubu. Oczywiście wybrałyśmy drugą opcję. Po całym roku ciężkiej harówy w ostatniej klasie gimbazy coś nam się od życia należy. Tymczasem siedziałyśmy w pokoju i rozpakowywałyśmy swoje rzeczy.

Nie będę zgrywać fochatej panienki. Podeszłam do jednej, która miała na sobie czarny emo-makeup, czarne natapirowane włosy i granatowy dres zasłaniający zbędne kilogramy.
- Cześć, jestem Angelika. Fajnie, że będziemy razem mieszkać. - Uśmiechnęłam się do niej i podałam jej prawą rękę.
- Iza.. Taa. - Powiedziała nie wykazując entuzjazmu, a ja podeszłam do drugiej, dziewczyny z krótkimi blond włosami obciętymi `na jeżyka`, ubranej w biały dres adidasa.
- Angelika. - Ponownie się uśmiechnęłam i wyciągnęłam rękę.
- Milena jestem.  A co ty taka niewyżyta ? - Powiedziała z pogardą w głosie.
- Co proszę ?
- No to co słyszałaś laska. Uśmiechasz się do wszystkich jakbyś za dużo zioła wyjarała.
- Uważaj na słowa. To moja przyjaciółka. -Podniosła się oburzona Majka i natychmiast stanęła obok mnie.
- Stul pysk tapeciaro ! - Odezwała się Iza.
- Grozisz mi grubasko ?!
Dziewczyny podeszły do siebie i zaczeły się szarpać. Chciałam pomóc Mai, ale oberwałam w twarz i upadłam na łóżko. Pomyślałam, że tego już dość i żadne pierdzielone emo nie będzie mi mówić co mam robić. Wstałam i rzuciłam się z pazurami na tą drugą. Incydent przerwało nam czyjeś pukanie do drzwi.
Krzyknęłam `KONIEC TEGO` i poszłam otworzyć. Moim oczom ukazała się piękna szatynka z odrobiną piegów, ubrana w letnią białą sukienkę.
- Cześć, jestem Daria. Chodzę po pokojach i poznaję ludzi. - Przedstawiła się. Pomyślałam, że wreszcie jakaś normalna osoba.
- Angela. Idziecie z nami do klubu wieczorem ? -Zapytałam uprzejmie.
- No pewnie. Zaraz wam przedstawię Julkę. Ona pewnie jest gdzieś na piętrze wyżej.
Jak powiedziała, tak zrobiła. Szybko się polubiłyśmy. Jak się później okazało one też nie trafiły do pokoju najlepiej. Może się uda nas przesiedlić ! Ale tym zajmiemy się później, bo zaraz będzie kolacja.

Godzinę później.

Moim ostatnim posiłkiem dnia była pizza. Ogólnie było też coś innego, ale nie trafiło w mój gust kulinarny. Teraz stroimy się z dziewczynami na imprezę !
Dobrze, że Iza i Milena gdzieś sobie poszły, bo nie obeszłoby się bez rzucania mięsem. Dobra, nie będę głupia. Postaram im się nie wchodzić w drogę, nie ze względu na to, że się boje.. O nie ! Ale po prostu nie chcę mieć przez jakieś lafiryndy zepsutych wakacji. Muszę przetłumaczyć Mai, bo ona chyba nie będzie się hamować przed kolejną bójką.
Daria właśnie zrobiła mi świetny makijaż, Julka uczesała Maję, a ja pomogłam Julce w doborze stroju. W rezultacie każda z nas wyglądała niebiańsko !
Czas się zbierać. Wyszłyśmy przed hotel, gdzie czekała na nas Bożena z innymi znajomymi z obozu. Było koło godziny 21. Na dworze panował półmrok, ale było tak gorąco, że myślałam, że zaraz zerwę z siebie te ciuchy.
Po drodze do klubu mijałyśmy uśmiechających się do nas przystojnych kolesi. Zagadywali do nas po hiszpańsku, angielsku, niemiecku, a nawet po włosku ! Z tych czterech języków dobrze posługuję się tylko angielskim. Natomiast miłością Darii jest język - niemiecki. Nigdy tego nie pojmę. Po szwabsku będą do mnie gadać w piekle... O ile tam trafię, bo wbrew pozorom jestem grzeczna.
Wreszcie zatrzymaliśmy się pod jakimś dziwnym klubem o nazwie..
- `PACHA`! - Krzyknęła rozbawiona Majka. -Hahahaha ! Ogoliłyście się ?
- Mościcka ! Ty to zawsze dowalisz coś w temacie.. - Pojechałam przyjaciółkę wzrokiem.
To nie były głupie żarty, klub naprawdę nazywał się `Pacha`. Pomijając dziwną nazwę, zabawa była przednia. Podrywało nas kilku kolesi, a mnie nawet taki śmieszny murzyn. Oczywiście każdego spławiałyśmy ! No może poza Julką, którą zainteresował się przystojny Hiszpan i przez całą dyskotekę aż do godziny czwartej nad ranem siedzieli na kanapie, raz po raz całowali się i popijali drinki. Cwaniara ! A co z nami ? Za nami ciągle łaziła Bożena. Nie wiem jakim cudem Julce udało się uciec od wzroku wychowawczyni.


Kiedy wróciłyśmy do hotelu, szybko udałyśmy się do pokoju mając nadzieję, że naszych współlokatorek jeszcze nie ma. Uff ! Pusto ! Szybko wzięłyśmy prysznic i położyłyśmy się na złączonych tapczanach. Chwilę po tym zauważyłyśmy, że do pokoju wchodzą tamte dwie.. Głośno się śmiały, widać, że były ostro narąbane.
Milena poszła się myć, a Iza wskoczyła brudna na łóżko i zaczęła się do nas szczeżyć.
- Cześć ! - Powiedziała z wielkim uśmiechem na ustach.
- Hej.. Bożena nie widziała w jakim stanie wracacie ? - Zapytałam.
- Byłyśmy na mieście, pilnował nas taki młody opiekun. On pozwolił nam na wszystko.

Po chwili z łazienki wyszła Milena, a my nie wdawałyśmy się już w rozmowy z nimi. Grzecznie ułożyłyśmy się przodem do siebie i próbowałyśmy zasnąć. Niestety nie mogłyśmy zmrużyć oczu przez tamte... Cały czas głośno gadały..
- Eej, a wiesz kto mnie dzisiaj zaczepił ? - Zapytała Iza.
- Niee, no gadaj ! - Odpowiedziała ta druga.
- Taki przystojny arab ! - Po tym zdaniu myślałyśmy z Majką, że się posikamy, ale nie przerywając im słuchałyśmy dalej.
- No co ty ! A wiesz kogo ja widziałam ?
- No kogo ?
- Marco Reusa ! Machałam mu i chyba się do mnie uśmiechnął ! - Po tej podsłuchanej wypowiedzi Mościcka spojrzała się na mnie z otwartą buzią. Nasze współlokatorki szybko zasnęły ze zmęczenia i z nadmiaru procentów, a my mogłyśmy sobie po cichu pogadać.
- Angela.. Wiesz o kim one mówiły ?
- Nie mam pojęcia, ale pewnie mnie zaraz oświecisz..
- Marco Reus to jest piłkarz reprezentacji Niemiec !
- Yyy.. A ładny chociaż ?
- Nie wiem.. ja tylko o nim kiedyś tam słyszałam.. Ale zaraz sprawdzę.
Majka wyjęła telefon i wygooglowała Marco. Weszła w grafikę i było tam pełno zdjęć młodego, blond włosego Niemca. W sumie to nie taki zły ten Reus.. A może tylko mi się tak tylko wydawało, bo byłam baaaardzo śpiąca..
- Maja.. Ja już idę..
- Co ? Gdzie ?
- No spać...
- Ahaa, okej, dobranoc...

_______________________________________________________________

No to wreszcie zawitał Marco :)

środa, 23 stycznia 2013

Rozdział 1.

Moja mama obudziła mnie dzisiaj wyjątkowo wcześnie. Zaspana ledwo uniosłam jedną powiekę, a potem drugą... Przede mną stała wielka walizka do której musiałam spakować jeszcze kilka ciuchów.
Od niechcenia wyszłam z łóżka najpierw prawą nogą... Nie jestem przesądna, po prostu lewą nogę miałam w gipsie. Wstałam i spojrzałam w lustro. Zobaczyłam szczupłą dziewczynę o niebieskich oczach. Moje długie, lekko pofalowane i nieogarnięte blond włosy prezentowały się całkiem nieźle...
- Angelika ! Ubrałaś się już ? Wiesz, że za godzinę mamy być u lekarza. -Krzyczała moja rodzicielka.
- Poczekaj chwileczkę !
- Pośpiesz się ! W innym wypadku pojedziesz na kolonie z nogą w gipsie !
Tak, miałam jechać dzisiaj na obóz, a dokładniej na Ibizę. Z geograficznego punktu widzenia to mała Hiszpańska wyspa leżąca na morzu Śródziemnym. Natomiast z mojego punktu widzenia był to raj na ziemi, stolica imprez, drinki z kolorowymi parasolkami, palmy, kokosy, słońce, kąpiele w turkusowym morzu, gorący Hiszpanie.. Mogłabym tak wymieniać godzinami, ale nie miałam na to czasu. Przeczesałam włosy, ubrałam się w krótkie shorty i jakąś za dużą koszulkę i zeszłam na śniadanie.
Moim pierwszym posiłkiem były naleśniki ze szpinakiem, a że za nimi nie przepadałam wyjęłam mleko z lodówki, wyciągnęłam miskę i zrobiłam sobie płatki. W radio akurat leciała moja ulubiona piosenka do której zaczęłam podskakiwać na prawej nodze lekko się kołysząc. Łapiąc ostatnią garść miodowych płatków poleciałam do czerwonego auta mojej mamy które trąbiło już od kilku minut.
    U lekarza wszystko przebiegło po mojej myśli. Doktor wreszcie zdjął mi gips, z czego byłam bardzo zadowolona. Ale zakazał uprawiania intensywnego sportu przez trzy miesiące w innym przypadku kontuzja może powrócić. Byłam troszkę wkurzona, bo przecież jadę na IBIZĘ ! Ale co tam i tak się mama nie dowie co będę robić, więc mój cel zostania królową parkietu nadal aktualny. Ale nie mogę przesadzać, bo właśnie przez mój kochany taniec miałam to białe, sztywne na nodze.
  Wróciłam do domu, chwyciłam za mój iPhone Apple i zadzwoniłam do przyjaciółki:
- Spakowana ?! - Wrzasnęłam jej do słuchawki z wielkim entuzjazmem.
- Hmm.. Nie całkiem.. Zastanawiam się w których butach mam jechać i dlatego mam dylemat które spakować... -Powiedziała Maja.
- A co masz do wyboru ?
- No bo mam dwie pary... Te takie czarne wysokie..
- A te drugie ?
- No i mam jeszcze sandały..
- Na koturnie ?
- Tak.. A co ty taka dzisiaj ?.. Brzmisz jakbyś nie wzięła leków na ADHD. - Powiedziała z ironią, ale ja nie miałam najmniejszej ochoty odgrywać się jej w żaden sposób, zwłaszcza dzisiaj.
- Będę po ciebie za dwie godziny. -Oznajmiłam i rozłączyłam się.

    Co prawda samolot miałyśmy dopiero po południu, ale musiałyśmy dojechać najpierw do Warszawy na lotnisko... Dobrze, że mój tata jest tak dobroduszny, że wyszedł z inicjatywą podwiezienia nas. Chociaż ja myślę, że miał w tym swój interes, jakim było pozbycie się na dwa tygodnie szesnastoletniego problemu. Beze mnie w domu wiało nudą i ogólnie było drętwo. Co prawda mam jeszcze brata, ale jest moim totalnym przeciwieństwem. To ja zawsze byłam ta niedobra i upierdliwa.
Spojrzałam na zegarek i postanowiłam się szykować do wyjazdu. Zapakowałam szczoteczkę do walizki i piżamę, której oczywiście zapomniałabym wziąć.
Poszłam do toalety i założyłam na siebie białą koszulkę bez ramiączek, jeansowe spodenki z wysokim stanem i wysokie koturny, włosy pozostawiłam rozpuszczone.  Do tego lekko przypudrowałam nosek i pociągnęłam rzęsy tuszem. Wyglądałam naprawdę niesamowicie. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia i puściłam oczko. Nie chciałam tylko wyglądać zbyt wyzywająco. Nie trawię lasek, które na siłe chcą zaimponować chłopakom odkrywając wszystko co powinno być zakryte. Nigdy nie miałam chłopaka i na razie mi się do niczego nie śpieszy.. Jestem samowystarczalna. Wolę spełniać się jako tancerka i początkująca aktorka. Nie mam czasu na bzdury.
Ale koniec tego myślenia. Szkoła się skończyła, mamy przecież wakacje.
Wzięłam swoją brązową torebkę i założyłam na głowę oldschoolowe okulary. Pożegnałam się z mamą i braciszkiem i wsiadłam wraz z tatą do jego granatowego Audi.

Najpierw pojechaliśmy po moją przyjaciółkę. Czekaliśmy na nią chyba dobre 20 minut, aż złapała mnie zamuła. Patrzyłam przez okno niczym cyborg. Tata prawił mi kazanie, żebym przypadkiem nie spożywała alkoholu i coś tam jeszcze gadał, ale nie za bardzo słuchałam..
Nagle moim oczom ukazała się piękna, brązowowłosa wysoka dziewczyna o smukłej sylwetce i hipnotyzującym spojrzeniu. Była ubrana w krótkie spodenki z wysokim stanem, beżową koszulkę i sandały na koturnie. Wybiegłam z samochodu i niczym galopująca sarna pognałam do niej i zawiesiłam jej się na szyi. Ostatni raz widziałyśmy się wczoraj, ale jesteśmy dla siebie prawie niczym siostry i świetnie czujemy się przebywając ze sobą 24 h na dobę.
- Heej, osłupiałam na twój widok. -Powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej.
- A ja oniemiałam na twój. -Odwzajemniła mój uśmiech.
Popatrzyłyśmy na siebie i wybuchłyśmy śmiechem, ponieważ byłyśmy ubranie niemal identycznie.
- Tak nie mogę się doczekać ! Majka ! Czujesz, że dzisiaj w nocy już będziemy popijać drinki pod palmami ?! -Wydarłam jej się do ucha, co najwyraźniej usłyszał mój tata.
- Oj nie byłbym takie pewien co do tych drinków. Ja sobie porozmawiam z waszym opiekunem, żeby miał na was szczególnie oko. -Powiedział stanowczo, ale wiedziałam, że na pewno tego nie zrobi.
Mój tata spakował walizkę Majki, która razem z moją ledwo mieściła się w bagażniku. Wsiadłyśmy obydwie na tylne siedzenie i co chwile posyłałyśmy do siebie zadziorne uśmieszki.

Podróż na lotnisko trwała prawie dwie godziny. W tym czasie ani trochę nam się nie nudziło. Słuchałyśmy wakacyjnych hitów z rmf max i innych stacji tego typu. Śpiewałyśmy i densiłyśmy do każdego kawałka. W mgnieniu oka znalazłyśmy się pod lotniskiem. Mój tata zostawił auto na parkingu i wszedł z nami do środka.. No tak.. Jakby to było gdyby nie sprawdził, czy oby wokół nas na pewno nie ma żadnego gwałciciela ani terrorysty, a my jesteśmy stuprocentowo bezpieczne.
- Angelika wyluzuj, przecież do samolotu z nami nie wejdzie. -Powiedziała Majka widząc moją naburmuszoną minę.
- Znając jego to nie byłabym wcale taka pewna.. A jak inaczej sprawdzi czy nie ma bomby na pokładzie ? - Zaytałam retorycznie na co obydwie cicho zachichotałyśmy.

Miałyśmy się zebrać na półtorej godziny przed odlotem przy centrum informacji, gdzie zajmie się nami opiekunka. W duchu modliłam się, żeby nie była dość stara ani brzydka.. Takie zawsze są wredne i surowe.
Poszłyśmy do toalety, bo Majce skropiły się emocje. Po drodze mijałyśmy kilka osób naszego pokroju, które jak się domyśliłyśmy też leciały na obóz. Wracając zobaczyłyśmy mojego tatę, który wcinał hamburgera.
- No co córcia, wiesz, że jak się denerwuje to dużo jem. -Powiedział puszczając mi oczko.
- Taaa... a no właśnie, która godzina ? -Zapytałam.
- Już możemy iść na zbiórkę. -Oznajmił z mięsem w ustach.

Zjechaliśmy windą, poszliśmy w lewo, potem znowu w lewo i ... Nie mogłam uwierzyć w to co widzę ! Złapałam przyjaciółkę za rękę, która też była nie mniej podniecona.
Naszym opiekunem miał być młody, przystojny facet ! Brunet, czarne oczy, kolczyk w uchu.. Hmmm.. rozmarzyłam się..
Z tego stanu wyrwała mnie przyjaciółka, która szturchając mnie wskazywała na mojego tatę idącego w kierunku młodego opiekuna.
- Ej, tata ! Gdzie idziesz ?
- No ja mu tylko powiem..
- Poradzę sobie. Nie jestem już dzieckiem, które trzeba traktować jak jajko..
- Ale córcia, na pewno ?
- Kocham cię. -Powiedziałam i wtuliłam się w niego.
- No ja ciebie też. - Uścisnął mnie i Maję, po czym poszedł w stronę wyjścia. Oczywiście widziałam, że zerkał w naszym kierunku jeszcze kilka razy...

Postanowiłyśmy powiadomić czarnowłosego przystojniaka, że już jesteśmy. Podeszłyśmy do niego.
- Dzie-dzień dobry. -Wydukałam.
- Dzień dobry ! -Uśmiechnął się i podał nam rękę. - Wy jesteście moimi podopiecznymi, prawda ? Proszę podajcie nazwiska.
- Angelika Koriat.
- Ja Majka.. yy.. Maja Mościcka.
Chłopak wyjął jakieś dokumenty i wpisał nas na listę. Co chwilę na nas zerkał i widać było, że cieszy się, że będzie miał nas na wychowaniu.
- Dobrze dziewczyny, usiądźcie tam i poczekajcie na mnie chwilę. Niedługo przyjdą inni wasi koledzy z obozu lecący z tego lotniska.

Jak powiedział tak zrobiłyśmy. Grzecznie usiadłyśmy, wyjęłyśmy telefon i zaczęłyśmy robić sobie zdjęcia. Po kilku minutach dąłączyli do nas inni obozowicze i wszyscy razem udaliśmy się na odprawę. Nie zajęło nam to dużo czasu. Pokazałyśmy parę razy paszporty, przeszłyśmy przez bramki i czekałyśmy na numer odlotu.
- Szybciej, szybciej, szybciej.. -Mówiła moja zniecierpliwiona przyjaciółka.
- Majka, wszystko w swoim czasie. -Powiedziałam dziwnie spokojnym jak na mnie tonem.
Nagle w tle rozległ się komunikat:
UWAGA , PASAŻEROWIE LOTU 5894 MOGĄ UDAĆ SIĘ DO WYJŚCIA.

Spojrzałam na koleżankę, która omal nie podskoczyła do góry ze szczęścia. Zawołał nas opiekun i ustawiliśmy się w kolejce. Ostatnie pokazywanie dokumentu również przebiegło bez komplikacji. Wyszłyśmy przez duże drzwi razem z innymi ludźmi i oczywiście zrobiłyśmy sobie zdjęcie na tle samolotu.
- Wrzucę na fejsa, wrzucę na fejsa !
- Ogarnij Mościcka, tu nie ma zasięgu. - Uspokajałam koleżankę.

Wsiadłyśmy na pokład, zapięłyśmi pasy i ze zniecierpliwieniem czekałyśmy na start.
Samolot wzbił się ponad chmury. I mam to co chciałam ! Angela i Maja lecą na podbój Ibizy !



____________________________________________________________________

Heej :* Obiecuję, że będę pisać więcej i dokładniej, gdy już będziemy na Ibizie :)
To jest tylko takie krótkie wprowadzenie :)

BOHATEROWIE



Angelika Koriat - Ma szesnaście lat i jest tancerką. Jej cechy charakteru to ambicja, pewność siebie i upór w dążeniu do celu. Nigdy się nie poddaje.


Mario Goetze - Piłkarz reprezentacji Niemiec i Borussi Dortmund.


Maja Mościcka - Rówieśniczka Angeli, a także jej najlepsza przyjaciółka. Interesuje się muzyką i piłką nożną. Jej zaletami są: poczucie humoru i pewność siebie.



Marco Reus - Piłkarz reprezentacji Niemiec i klubowy kolega Mario. Przyjaźnią się też poza Borussią.
 

Mats Hummels - Piłkarz reprezentacji Niemiec i BVB


Na marginesie:
Moje opowiadanie stworzyłam z myślą o moich przyszłych wakacjach, w które to z Majką lecimy na Ibizę :)
Wszystko to oczywiście jest fikcja, ale chciałabym, aby się spełniło.
Mam nadzieję, że będzie wam się podobało ! :*
Czytajcie i komentujcie !